Sonda

Czy likwidacja stażu podyplomowego wpłynie w negatywny sposób na przygotowanie do zawodu?

Jerzy Dziekoński

Dr n. med. Marek Stopiński, konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie chorób wewnętrznych

Uważam, że stopień przygotowania lekarzy do wykonywania zawodu nie jest ściśle uzależniony od stażu lekarskiego. Nie sądzę, aby jego likwidacja w znaczącym stopniu wpłynęła na pogorszenie umiejętności specjalistów. Nie można wymagać od kandydatów na lekarzy, aby kształcili się do 40. r.ż., a tak mniej więcej wyglądało to w starym trybie nauczania. Staż należy właśnie traktować jak przedłużenie studiów. Jestem przekonany, że najbardziej wartościowe doświadczenia wypływają z pracy zawodowej, podczas której lekarz samodzielnie musi stawić czoła problemom zdrowotnym pacjentów. Sześć lat studiów plus pięć lat na specjalizację to zupełnie wystarczający okres na przygotowanie specjalisty. Nie widzę powodów, dla których należałoby ten czas przedłużać.

Skrócenie długości przygotowania lekarzy do wykonywania zawodu odpowiada ogólnoświatowym trendom i w efekcie przyniesie poprawę opieki nad pacjentami. Innym problemem jest przygotowanie programów studiów w taki sposób, aby odpowiadały zmianom w modelu kształcenia, tak aby opuszczający mury uczelni młodzi lekarze posiadali wystarczającą wiedzę merytoryczną do wykonywania zawodu. Jeśli oznacza to skrócenie liczby godzin np. z interny, wątpliwości dotyczące przygotowania merytorycznego studentów mogą okazać się uzasadnione.

Prof. dr hab. med. Zbigniew Bartuzi, pełnomocnik rektora ds. klinicznych i kształcenia medycznego Collegium Medicum w Bydgoszczy

Jeżeli przyjrzymy się programowi kształcenia lekarzy w nowym trybie, okaże się, że szósty rok studiów jest de facto stażem realizowanym przez studentów pod okiem asystenta. Nie obawiałbym się zatem, że młodzi lekarze będą gorzej praktycznie przygotowani do wykonywania zawodu. Zgodnie ze standardami obowiązującymi w Unii Europejskiej studia medyczne powinny trwać 12 semestrów i tak to właśnie zostało zorganizowane u nas w kraju. Częściowo podzielam obawy NRL wobec zmian w kształceniu, nie dotyczą one jednak przygotowania praktycznego, lecz merytorycznego absolwentów kierunku lekarskiego. W zakresie wielu przedmiotów klinicznych została zmniejszona liczba realizowanych godzin dydaktycznych. Czy to wystarczy? Zweryfikuje to życie.

Na problem należy również spojrzeć z innej strony. W 2017 roku kształcenie ukończą dwa roczniki – uczących się w starym i nowym trybie. Czy państwo będzie w stanie zapewnić podwójnej liczbie młodych lekarzy dostęp do specjalizacji, skoro już dzisiaj są z tym problemy? Mam poważne wątpliwości. Wystarczy spojrzeć na liczby – w deficytowej internie województwo kujawsko-pomorskie otrzymało pięć miejsc stażowych przy zapotrzebowaniu kilkakrotnie większym.

Jeżeli celem państwa było zwiększenie liczby specjalistów, to jedynie modyfikując program kształcenia, nie da się tego osiągnąć. Za tym muszą iść szerokie działania organizacyjne.

Powstają dwie nowe uczelnie medyczne, liczba miejsc na kierunku lekarskim wzrośnie, żeby jednak zatrzymać absolwentów w kraju, trzeba stworzyć im dobre warunki do zdobycia specjalizacji.

Dr hab. med. Romuald Krajewski, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej

Po likwidacji stażu zawodowego należy spodziewać się, że lekarze będą praktycznie gorzej przygotowani do wykonywania zawodu. W ciągu sześciu lat nie da się nauczyć tyle samo, co w ciągu siedmiu lat, to oczywiste. Poza tym odbycie praktyk w czasie studiów jest zupełnie czymś innym niż rok pracy w warunkach prawdziwej pracy lekarzy. W zmienionych programach studiów będą próby zastąpienia doświadczenia ze stażu poprzez praktyki w ramach studiów. Pojawia się jednak dużo wątpliwości, czy rzeczywiście można to zrobić.

Likwidacja stażu nie wpłynie na poprawę sytuacji demograficznej w grupie zawodowej lekarzy. W jednym roku będziemy mieli dwa razy więcej lekarzy mogących rozpocząć specjalizację, bo zarówno będą to absolwenci nowego bezstażowego trybu, jak i ci, którzy zakończą staż. Potem wszystko wróci do stanu wyjściowego. Dzisiejsza medycyna funkcjonuje w taki sposób, że lekarz bez specjalizacji ma bardzo okrojone pole manewru. Prognozy zaś są niepokojące, bo jeśli nic się nie zmieni, liczba lekarzy specjalistów w ciągu najbliższych 10 lat zmniejszy się o 3 proc., a za 20 lat o 9 proc.

Żeby naprawdę zmienić coś w niekorzystnej demografii, trzeba znacząco zwiększyć liczbę studentów na uczelniach medycznych, zadbać o to, by po studiach zechcieli zostać w Polsce, poprawić możliwości specjalizowania się, zwłaszcza jeśli chodzi o uzyskiwanie przez nich pierwszej specjalizacji, a w końcu zadbać o dobre warunki pracy specjalistów.

Dlatego od dawna mówimy, że lekarzy będzie za mało. Na rok akademicki 2015/16 przewidziano znacząco więcej miejsc finansowanych ze środków publicznych na kierunku lekarskim. Absolwenci tych studiów stanowią zdecydowaną większość podejmujących wykonywanie zawodu lekarza w Polsce. Ale nie przewidziano dodatkowych środków dla uczelni, więc trudno jeszcze ocenić, czy i w jaki sposób przełoży się to na większą liczbę absolwentów chcących podjąć pracę w Polsce.

Prof. dr hab. med. Janusz Moryś, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych, rektor GUMed

Po raz kolejny dementuję informacje, iż piąty rok kierunku lekarsko-dentystycznego i szósty rok kierunku lekarskiego to dwusemestralny staż. Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej studia medyczne trwają 10 semestrów, czyli pięć lat dla kierunku lekarsko-dentystycznego, i 12 semestrów, czyli sześć lat dla kierunku lekarskiego. Nie ma mowy o skróceniu czasu trwania studiów. Ostatni rok studiów ma być jedynie bardziej praktyczny, w którym skoncentrujemy się na zwiększeniu umiejętności praktycznych studentów i pracy w zespołach diagnostyczno-leczniczych. Jednak aby to mogło się stać, muszą być wprowadzone nowe rozporządzenia przez ministra zdrowia, czego jako rektorzy domagamy się od 2012 roku. Bez tych zmian nie ma najmniejszych szans, aby student kończący studia był właściwie przygotowany do bezpośredniego rozpoczęcia pracy zawodowej.

Obecnie niezbędne jest rozporządzenie pozwalające studentom ostatniego roku studiów wykonywać określony zestaw czynności praktycznych zawartych w dzienniku praktyk, opisanym w rozporządzeniu ministra zdrowia (30.07.2012 roku). Konieczne jest również rozporządzenie dotyczące tajemnicy lekarskiej obowiązującej studentów, określenie odpowiedzialności za zdarzenie niepożądane, w którym uczestniczy student, z określeniem odpowiedzialności studenta, opiekuna, szpitala i uczelni – jest to tym bardziej istotne, że znaczna część nauczycieli jest na umowach cywilnoprawnych i w ramach kontraktu opłaca swoje ubezpieczenie, dzieląc się odpowiedzialnością ze szpitalem. Co bardzo istotne, minister musi również określić liczebność grup na ostatnim roku z jednoczesnym zabezpieczeniem środków finansowych na zatrudnienie, czy to na etacie, czy na umowie-zleceniu, dodatkowych nauczycieli oraz kosztów ponoszonych przez szpital z tytułu zwiększonego pobytu studentów na jego terenie.

Roman Koński, przewodniczący Zarządu Samorządu Studentów WUM

Wszystko zależy od tego, czy Ministerstwo Zdrowia podejmie odpowiednie działania. Patrząc na bierność decydentów, obawiam się jednak, że likwidacja stażu podyplomowego niekorzystnie odbije się na przygotowaniu moim i przyszłych lekarzy do wykonywania zawodu. Przyczyn jest kilka. Nowy tryb nauczania powinien zawierać upraktycznione nauczanie zawodu, jak to popularnie nazywamy na uczelniach, szósty rok ma mieć charakter stażowy. Nadal będą to studia, ale w założeniu będzie to zupełnie nowa jakość w kształceniu. Według ministerstwa przewidziane są grupy dwu-, trzyosobowe. Nie jest to układ idealny, wiadomo, najlepsza byłaby relacja mentor-student, ale według mojej wiedzy nawet to ministerialne założenie nie będzie możliwe do realizacji. Możliwości kadrowe i finansowe uczelni bez dofinansowania z ministerstwa pozwolą na utworzenie grup co najmniej pięcioosobowych. Takie grupy mamy na studiach w trakcie normalnych zajęć i trochę się to mija z celem. Stracą na tym studenci, a w przyszłości także pacjenci. Kolejny problem dotyczy centrów symulacji medycznych. Po likwidacji stażu podyplomowego każda uczelnia jest zobowiązana do utworzenia takiego centrum, aby studenci nowego trybu, skoro nie będą mieli możliwości tak dużego kontaktu z pacjentem, mogli uczyć się na fantomach. Owszem, jest koordynowany przez MZ program unijny, który ma pokryć koszty wyposażenia, ale nie każda uczelnia ma warunki lokalowe dla takiej jednostki. WUM jest w tej komfortowej sytuacji, że kończy budowę nowego Szpitala Pediatrycznego, a na bazie wykorzystywanych do tej pory przez niego budynków będzie można stworzyć Centrum Symulacji. Trzeci problem to określenie odpowiedzialności. Lekarz rozpoczynający staż miał ograniczone prawo wykonywania zawodu i np. gdyby zaszkodził pacjentowi, w ograniczonym zakresie, ale odpowiadałby za swoje działania. My natomiast w trakcie szóstego roku studiów nadal jesteśmy studentami. Będziemy jednak musieli uczyć się wykonywania pewnych procedur. Nie jestem przekonany, czy asystenci będą skłonni umożliwiać nam wykonywanie procedur, ponieważ jeśli cokolwiek zostanie zrobione nieprawidłowo, odpowiedzialność spadnie na asystenta. Kto, nie znając studenta, powierzy mu odpowiedzialność pracy na kosztownym sprzęcie lub pracy z pacjentem. To jest kwestia, która musi zostać uregulowana. Przedstawialiśmy te problemy już kilkakrotnie w MZ, ale jak dotąd nie doczekaliśmy się odpowiedzi.

Dr n. med. Bartosz Urbański, przewodniczący Komisji Młodych Lekarzy Wielkopolskiej Izby Lekarskiej

Środowisko młodych lekarzy zawsze było przeciwne likwidacji stażu podyplomowego. Brak części praktycznej w procesie edukacyjnym przyniesie pogorszenie poziomu przygotowania wchodzących w życie zawodowe osób. To prawda, że na szóstym roku studiów wprowadzono zajęcia praktyczne, ale student nie jest lekarzem i z prawnego punktu widzenia nie może wykonywać wielu procedur, które mógłby wykonać na stażu.

Do góry