M.G.: Mają sens, jeżeli użyte będą właściwe narzędzia pomiarowe. Podobną sytuację mieliśmy przed laty, gdy zaczynała się epidemia HIV i pojawiały się na rynku wygodne testy domowe, dające wynik w kilka minut. Byłam sceptyczna, bo ich wiarygodność nie wydawała się dobrze udokumentowana. Testy trafiły jednak do aptek. Zdarzało się, że błędnie wykazywały, że dana osoba nie jest zakażona. W konsekwencji taki człowiek mógł zakażać kolejne osoby. Było nawet pojedyncze doniesienie o osobie, która otrzymała wynik fałszywie dodatni, nie poradziła sobie z tą informacją psychicznie i próbowała odebrać sobie życie. To pokazuje, jak trudno jest wyjaśnić pacjentowi, że wynik, który otrzymał, może być błędny, ponieważ wykonany jest testem niskiej jakości. Pod naciskiem wielu organizacji testy te zostały w końcu wycofane.

Jak zmieni się obraz ochrony zdrowia po koronawirusie?

1. Po opanowaniu każdej epidemii jest sporządzany raport, który wskazuje, jakie błędy popełniono.

Po epidemiach SARS i ptasiej grypy przykładem państwa, które z takiego raportu wyciągnęło wnioski, był Tajwan. Zaczęto przygotowywać się do kolejnej, nieznanej jeszcze epidemii wirusowej w przekonaniu, że prędzej czy później wybuchnie. Wykonano symulacje, powołano zespoły wczesnego reagowania, przeszkolono pracowników służb sanitarno-epidemiologicznych, doposażono laboratoria.

Ale z doświadczeń innych państw widać, że kraj może być dobrze przygotowany do wybuchu epidemii, mimo to jego przywódca może być cynikiem, arogantem albo błaznem i jego błędne decyzje mogą społeczeństwo wiele kosztować.

2. Kiedy kilka lat temu ostrzegano przed chorobą X, sporządzono listę krajów, które są najlepiej przygotowane. Na tej liście znalazły się między innymi Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Szwajcaria. Ale, jak się okazało, właśnie te państwa borykają się teraz z największymi problemami.

3. Mam nadzieję, że w polskiej ochronie zdrowia zmieni się wiele i zacznie się doceniać zawody medyczne. Mamy bardzo mało specjalistów chorób zakaźnych, epidemiologów, likwidowane były oddziały zakaźne i nad tym problemem trzeba się pochylić. Należałoby wzmocnić stacje sanitarno-epidemiologiczne – pozyskać znacznie więcej pracowników i odpowiednio ich przeszkolić. Analiza obecnej epidemii wskazuje, że właściwym działaniem systemowym, choć bardzo trudnym do realizacji, byłoby zatrudnianie pracowników w tylko jednej placówce. Trzeba też będzie zająć się zgromadzeniem wystarczających zasobów materiałowych, mam tu na myśli barierowe środki ochronne, żeby medycy stawali do walki w pełnym zabezpieczeniu. Być może należałoby pomyśleć o uruchomieniu własnych linii produkcyjnych.

W badaniach serologicznych populacji oznaczenia poziomu przeciwciał przeciwko SARS-CoV-2 powinny być przeprowadzane na nowoczesnych platformach analitycznych. Mam tu na myśli np. przesiewowe testy jakościowe, wykrywające łącznie przeciwciała IgM i IgG. Z kolei ilościowe oznaczenie przeciwciał anty-SARS-CoV-2 w klasie IgG być może będzie miało znaczenie w ocenie odporności na powtórne zakażenie.

MT: Czy pani zmieniła coś w swoich codziennych zachowaniach pod wpływem epidemii?

M.G.: Zasady zakładania rękawic, masek i okularów od lat stosuję w pracy z pacjentami wysoko zakaźnymi, to już mój nawyk. Natomiast musiałam zacząć się pilnować, aby stosować je restrykcyjnie nie tylko w pracy, ale też w życiu prywatnym i w przestrzeni publicznej. Najtrudniej ciągle pamiętać o tym, że wirus utrzymuje się na różnych powierzchniach i np. z dużą ostrożnością podchodzić do wszystkiego, co przynosimy do domu, na przykład do zakupów, a także przesyłek czy listów. Stale trzeba kontrolować, czego się dotyka. Należy mieć strategię zarówno wychodząc z domu, jak i po powrocie – we właściwej kolejności zdejmować środki ochronne, utylizować je, a także odpowiednio dezynfekować przyniesione produkty. Mam w lodówce osobną półkę na te, których nie mogłam zdezynfekować. Tam muszą odczekać trzy doby, zanim bezpiecznie ich użyję.

Do góry