ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
MT: Do pilotażu nie są włączani pacjenci z chorobą wieńcową, która jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o choroby serca w Polsce. Dlaczego?
T.H.: Leczenie tych chorych jest stosunkowo dobrze zorganizowane w ramach kardiologii interwencyjnej. Możemy się pochwalić jedną z największych i najlepszych w Europie sieci pracowni hemodynamicznych. Ponadto dla tej grupy chorych mamy funkcjonujący już program KOS-Zawał (kompleksowa opieka po zawale mięśnia sercowego). Poprawiamy więc opiekę w tych obszarach, gdzie przez ostatnie lata nie działo się tak dobrze jak w kardiologii interwencyjnej.
MT: W jaki sposób informacja o pilotażu i możliwości korzystania ze ścieżek konsultacyjnych będzie docierała do lekarzy i placówek medycznych?
T.H.: Jesteśmy na etapie nawiązywania kontaktów i podpisywania umów z ośrodkami kardiologicznymi z całego Mazowsza. Uruchamiamy infolinię oraz stronę internetową, gdzie są dane na ten temat, wysyłamy też listy informacyjne drogą elektroniczną i pocztą – zarówno do sieci poradni, jak i do indywidualnych praktyk lekarzy rodzinnych. Będziemy docierali do lekarzy także bezpośrednio poprzez pacjentów i za pośrednictwem organizacji pacjentów, dla których również zostanie przygotowana specjalna strona internetowa. Każdy pacjent może po prostu zapytać swojego lekarza rodzinnego: „Czy pan wie, że jest taka możliwość leczenia?”.
MT: Rolą sieci kardiologicznej jest więc wzmocnienie opieki nad pacjentem.
T.H.: Nie tylko. To także zapewnienie szybszego dostępu każdemu do najnowocześniejszych i najlepszych metod leczenia. Warto zaznaczyć, że kardiologia w Polsce jest na równie wysokim poziomie co w Europie i na całym świecie. Najbardziej zaawansowane metody terapeutyczne są dostępne tylko w najlepszych wysokospecjalistycznych ośrodkach, podobnie jak w innych krajach. Średnia liczba kardiologów na 100 tys. mieszkańców w Polsce jest taka sama jak średnia europejska, pod tym względem sytuacja jest u nas bardzo dobra. Nieracjonalne jest u nas natomiast wykorzystanie specjalistów. Utworzenie sieci kardiologicznej i pilotaż mają to zmienić. Pacjent ma być pod stałą opieką lekarza POZ, a kardiolog ma tylko konsultować. W ten sposób miejsca w poradniach specjalistycznych zwolnią się dla osób wymagających konkretnej interwencji.
Wdrażając sieć kardiologiczną, chcemy także przetestować możliwość przekierowania części pacjentów ze szpitali do ambulatoriów. Nawiązujemy kontakty i podpisujemy umowy z oddziałami z poziomu drugiego, ale jednocześnie będziemy wykorzystywali przychodnie przyszpitalne tych oddziałów. Przychodnie przyszpitalne powinny być inaczej traktowane niż pozostałe przychodnie specjalistyczne. Przychodnia przyszpitalna ma dostęp do pełnej diagnostyki – w szpitalu, a jednocześnie nie trzeba pacjenta kłaść na oddziale, nie musi zajmować łóżka, ryzykować, że się zakazi od innego chorego SARS-CoV-2 albo bakteriami antybiotykoopornymi, których jest coraz więcej. W ambulatorium można w 95% wykonać te same procedury co w szpitalu, tylko w sposób bezpieczniejszy, tańszy i przyjemniejszy dla pacjenta. Oczywiście część badań inwazyjnych pozostanie wykonywana w ramach hospitalizacji, ale jest to absolutna mniejszość. W ten sposób pomożemy większej liczbie pacjentów w krótszym czasie i w lepszych warunkach, w większym komforcie, bez stresu i ryzyka związanego z hospitalizacją. Chodzi o poprawę organizacji.
Chcemy wykorzystać potencjał szpitali, ale nie głównie ten łóżkowy, tylko utworzyć dodatkowe miejsca porad w przychodniach przyszpitalnych z możliwością wykorzystania sprzętu szpitalnego. Pomysł jest prosty, a zarazem skuteczny i korzystny ekonomicznie, co zostało sprawdzone na świecie.
MT: A co z pacjentami, którzy już są objęci stałą opieką kardiologiczną w przychodniach specjalistycznych?
T.H.: Jak pilotaż się sprawdzi i okaże się, że nowy system dobrze działa, będą oni stopniowo odsyłani na niższe poziomy opieki, także do POZ – takie jest założenie.
MT: Szybszy dostęp do specjalisty, lepsza organizacja pracy dla lekarzy, korzyści ekonomiczne. Co jeszcze warto byłoby poprawić w obszarze kardiologii?
T.H.: Często powtarzam, że ludzie są ważniejsi niż sprzęt. Wypowiadając taką opinię, mam na myśli to, że sprzęt kupić jest łatwo, mając do dyspozycji fundusze, np. unijne na inwestycje. I wielu dyrektorów szpitali kupiło wysokiej klasy sprzęt, ale teraz narzekają, że brakuje im specjalistów, którzy potrafiliby ten sprzęt obsługiwać. Jednocześnie wiemy, że średnia liczba kardiologów w Polsce jest taka jak europejska. W czym więc problem? Właśnie w tym, że sprzętu kupiliśmy za dużo. W każdej placówce, do której został sprowadzony, musiałaby się zwiększyć liczba personelu do jego obsługi.
W bardziej racjonalnym podejściu wysokospecjalistyczny sprzęt i wyszkolony personel do jego obsługi koncentruje się w mniejszej liczbie placówek, dzięki temu można tam wykonać więcej badań. Weźmy jako przykład tomografię. Jeśli jest więcej tomografów i każda pracownia musi zapewnić obsadę całodobową – personel, dyżury − wtedy potrzeba wielu osób. Tymczasem wystarczy jedna duża pracownia, zamiast kilku małych. Im więcej wykonuje się badań w danej pracowni, tym większej praktyki nabiera jej personel i jakość badań jest wyższa. Na świecie są ograniczenia, jeśli chodzi o minimalną liczbę badań – zarówno dla pracowni, oddziału, jak i lekarza. Poniżej określonej minimalnej liczby wykonywanych badań nie dostaje się akredytacji. Doświadczenie jest niesłychanie istotne. Rozpraszanie wyspecjalizowanego personelu to marnotrawstwo. W jednym dużym ośrodku można wykonać znacznie więcej badań, lepszej jakości, niż w kilku małych. Pacjenci chętnie wybierają możliwość diagnostyki i leczenia w ośrodku najlepszym, a nie najbliższym.
Liczba ośrodków musi być uzależniona od możliwości personelu wykwalifikowanego i potrzeb pacjenta. Nieracjonalne jest mnożenie liczby ośrodków tylko dlatego, że takie są ambicje starosty, rektora, dyrektora.
Specjalistyczne badania powinny być koncentrowane w dużych ośrodkach, bo jest to rozwiązanie lepsze dla pacjenta i bardziej ekonomiczne. Ten sam specjalista w dużym ośrodku może być znacznie lepiej wykorzystany niż w małym, do którego dojeżdża np. raz w tygodniu lub w miesiącu.
To właśnie ma również zapewnić sieć kardiologiczna.