Psychologia
Zaburzenia seksualne – problem pacjentów i lekarzy
O korzystaniu z pornografii jako sposobie na rozładowanie napięcia i radzenie sobie z poczuciem osamotnienia oraz o konsekwencjach tego kto i z jakich powodów korzysta z pomocy terapeuty, a także o tym, dlaczego warto po takie wsparcie sięgać z psychoterapeutką par i małżeństw oraz terapeutką traumy Marleną Ewą Kazoń rozmawia Agnieszka Fedorczyk
Medical Tribune: Brak lub trudność w uzyskaniu erekcji, przedwczesny wytrysk, niskie libido, brak ochoty na seks, suchość pochwy, zdrada – to niektóre z problemów, które przychodzą do głowy w kontekście kłopotów natury seksualnej. Gdy myśli pani o swoich pacjentach, jaki problem wyłania się na pierwszy plan?
Marlena Ewa Kazoń: Uzależnienie od pornografii. Od kiedy rozpoczęła się pandemia, jedną z większych grup moich pacjentów są osoby z zaburzeniami związanymi z korzystaniem z pornografii i z uzależnieniem od pornografii, a co za tym idzie − z zanikającym życiem intymnym. Osoby te mają poważne problemy z budowaniem lub utrzymaniem bliskości z partnerem, z podążaniem wyłącznie za wrażeniami „tinderowskimi” (tak je nazywam od popularnej aplikacji randkowej Tinder), a także trudności w budowaniu relacji intymnych. Jest to bardzo często związane z zaburzeniem więzi. Są to ludzie, którzy nie potrafią sobie poradzić z relacjami, z pokonywaniem problemów pojawiających się w związkach.
MT: W jaki sposób pandemia wpłynęła na to, że ludzie sięgnęli po pornografię?
M.E.K.: Te pary, które wcześniej spotykały się ze sobą na 2-3 godziny, a w czasie pandemii zamieszkały wspólnie bądź pozostawały razem na dłużej, zderzyły się z tym, że nie radzą sobie w takiej bliskości. Coraz większe napięcie stało się normą. Pornografia jest ucieczką, pozwala szybko rozładować napięcie. Kłopot w tym, że pociąga za sobą pustkę emocjonalną i jej konsekwencje.
MT: A co z singlami? Czy też korzystają z pornografii? Dlaczego?
M.E.K.: Problem singli korzystających z pornografii jest inny. Przede wszystkim taki, że nie potrafią znaleźć odpowiedniej osoby jako towarzysza na życie, a samotność sprawia, że nie radzą sobie z emocjami. W efekcie nawiązują krótkotrwałe relacje i iluzorycznie podnoszą swoje poczucie własnej wartości, poprzez związki pornograficzne – uprawiają seks wyłącznie przed ekranem. I potem nie są w stanie zbudować bliskich relacji z żywym człowiekiem. Tu problemem jest uzależnienie przede wszystkim od napięcia, które może prowadzić do degradacji we wszystkich sferach życia uzależnionego. Osoby uzależnione wycofują się z życia społecznego i kontaktów z najbliższymi, uzależnienie staje się nadrzędnym celem wszystkich działań i całej aktywności. Ponadto, do skutków społecznych należy zaliczyć zawężenie zainteresowań i pogorszenie relacji z rodziną. Uzależnienie od napięcia powoduje pojawienie się skutków, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie w społeczeństwie i odgrywanie ról społecznych, a nawet rozpad rodziny. Należy zatem podkreślić, że negatywne skutki zachowań kompulsywnych, w zależności od rodzaju, mogą powodować dysfunkcje w sferze fizycznej i psychiczno-społecznej chorego. Do konsekwencji fizycznych należą bóle głowy, klatki piersiowej i nadgarstka, ataki nerwowe, a także problemy żołądkowe czy zespół przewlekłego zmęczenia. Z kolei wśród skutków psychicznych należy wymienić problemy ze snem, zmienność nastrojów, trudności w koncentracji uwagi oraz zaniżoną samoocenę. Uzależnieni boją się więzi emocjonalnej, bliskości seksualnej z drugą osobą. Boją się odrzucenia. Często są to osoby pochodzące z domów z problemem alkoholowym albo innymi uzależnieniami − od narkotyków, hazardu, emocji, bądź są to ludzie z domów dysfunkcyjnych, gdzie nie były zaspokajane ich potrzeby w dzieciństwie.
MT: Jak lekarz może pomóc pacjentowi z problemami, o których mówimy?
M.E.K.: Osoby z problemami emocjonalnymi i seksualnymi – bo jedne wpływają na drugie i odwrotnie – zazwyczaj nie mówią o tym wprost. Unikają tego tematu w konfrontacji z lekarzem. Szukają pomocy dopiero wtedy, gdy zaczynają mieć kłopoty np. z przedwczesnym wytryskiem. Ten problem często bywa konsekwencją właśnie korzystania z pornografii, jest spowodowany brakiem budowania więzi, brakiem bliskości z drugą osobą, co w efekcie powoduje niską samoocenę.
MT: W jaki sposób lekarz w gabinecie POZ może dostrzec, że jego pacjent z nadciśnieniem albo zapaleniem gardła ma również kłopoty seksualne? I jak może mu w tym pomóc? Zapytać wprost?
M.E.K.: Jeśli lekarz widzi, ze pacjent jest pobudzony, nadpobudliwy, zauważa u niego zmienność, chwiejność emocjonalną, warto zadać wprost pytania o sferę intymną, pożycie seksualne. I gdy się okaże, że jest problem, zapytać od kiedy trwa, czy np. pornografia jest dla niego jedynym sposobem rozładowania napięcia, jak sobie radzi z napięciem.
MT: Czy korzystanie z pornografii dotyczy w podobnym stopniu mężczyzn i kobiet?
M.E.K.: U kobiet to jeszcze głębszy problem. Kobiety często za pomocą pornografii radzą sobie z nieudanym życiem seksualnym. U nich tłem skłaniającym je do korzystania z pornografii jest zamknięcie się na świat zewnętrzny, dodatkowym aspektem są tutaj irracjonalne lęki, pochwica, która uniemożliwia im uprawianie seksu, ogólne niespełnienie w związku − emocjonalne i seksualne. Wtedy często korzystają z pornografii. Mówiąc o pornografii, trzeba być świadomym, że rzadko kiedy kończy się na oglądaniu filmów. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Zazwyczaj polega to na zaspokajaniu się seksualnym przed ekranem. Sama masturbacja jest w porządku, jest czymś normalnym, zdrowym, stanowi sposób na poznawanie swojego ciała, radzenie sobie z samotnością. Ale jeżeli do tego dochodzi wizualny przekaz w postaci pornografii, to pacjent się pogrąża w tym nierzeczywistym obrazie i rzeczywistym kontakcie, bo to, co widzi na ekranie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, jest imaginacją jego wyobraźni. To znaczy, że obserwowana przez nas pornografia zaburza naszą rzeczywistość, którą tworzymy w związku, i nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Zderzenie obrazu pornografii i rzeczywistego seksu z naszą partnerką/partnerem buduje swoistą derealizację i początek objawów depresyjnych, które często są konsekwencją zaburzeń seksualnych.
Jeżeli pacjent powie, że pomaga sobie pornografią, warto zapytać go wprost, jak to się przekłada na jego życie emocjonalne, seksualne, związek − co mu to daje, co zabiera. To pytanie otwierające. Taki człowiek nie potrzebuje leków, tu chodzi o zmianę myślenia o sobie. I do tego potrzebny jest psychoseksuolog. Z pornografii często korzystają ludzie z bardzo niskim poczuciem własnej wartości. Nawet krótka rozmowa może pacjentowi już coś dać, skłonić go do refleksji, pomóc mu się otworzyć.
MT: I co wtedy lekarz ma zrobić?