Słowo wstępne

Wstęp

prof. dr hab. med. Dariusz Moczulski, Redaktor Naczelny

Szanowni Państwo,

pracując w klinice, cały czas się zastanawiam, jaka powinna być jej rola w systemie opieki zdrowotnej. Według mnie klinika powinna odgrywać służebną rolę wobec oddziałów chorób wewnętrznych w regionie i przejmować z nich wszystkich pacjentów, w przypadku których rozpoznanie i leczenie może być z wielu przyczyn utrudnione, na przykład z powodu braku możliwości diagnostycznych, konsultacyjnych czy leczniczych. Klinika powinna przejmować również pacjentów z bardzo rzadkimi chorobami, w postępowaniu z którymi lekarz na oddziale chorób wewnętrznych nie ma doświadczenia. Jednak czy wszystkie kliniki pełnią taką funkcję i co stoi na przeszkodzie, aby tak było?

Po pierwsze, nie stworzono w systemie mechanizmów wspomagających kliniki w takiej roli. NFZ nie rozróżnia pod względem finansowym kliniki od oddziałów chorób wewnętrznych. Jeżeli jednak klinika przyjmuje chorych, których przypadki są trudniejsze, wymagają droższej diagnostyki i leczenia, to czemu nie powinna być finansowana w inny sposób? Brak takich mechanizmów finansowania w klinikach staje się poważną przeszkodą w przyjmowaniu z oddziałów chorób wewnętrznych pacjentów, w przypadku których postępowanie jest problematyczne.

Po drugie, część klinik ma obowiązek przyjąć każdego chorego wymagającego pilnej hospitalizacji, który zostanie przywieziony do izby przyjęć lub na SOR. Powoduje to zajęcie w klinice wielu miejsc przez chorych, których można by hospitalizować na oddziałach chorób wewnętrznych. Często klinika znajduje się w dużym, kompleksowym szpitalu klinicznym, do którego bardzo chętnie pogotowie ratunkowe przywozi pacjentów. Zauważyłem na przykład, że ratownicy medyczni pracujący w pogotowiu ratunkowym przywożą każdego chorego, u którego zgłoszono zasłabnięcie, do szpitala klinicznego, ponieważ ma on oddział neurologii. A przecież w drodze do kliniki mijają kilka szpitali z oddziałem chorób wewnętrznych.

Część klinik jednak znajduje się w takich strukturach szpitalnych, że nie musi przyjmować pacjentów z ostrymi chorobami, wymagających natychmiastowej hospitalizacji. W związku z tym niektóre z nich ulegają pokusie doboru pacjentów z chorobami łatwymi do zdiagnozowania oraz leczenia i nie są otwarte na prośby o pomoc kierowane z oddziałów chorób wewnętrznych.

Kliniki mają pewną przewagę w diagnostyce i leczeniu chorych nad oddziałami chorób wewnętrznych. Po pierwsze, w klinice przypada mniej pacjentów na jednego lekarza. Wynika to z faktu, że część wynagrodzenia lekarzy zatrudnionych w klinikach pochodzi z uczelni medycznej, co umożliwia zatrudnienie większej liczby lekarzy. Poza tym do kliniki częściej przychodzą lekarze na staże wymagane do uzyskania specjalizacji, na rezydentury, staże podyplomowe czy nawet na staże wakacyjne. Jeżeli mniej pacjentów przypada na jednego lekarza, to więcej czasu można poświęcić na diagnostykę i leczenie pacjenta, którego przypadek jest trudny, co stanowi niewątpliwie atut kliniki. Po drugie, klinika z reguły znajduje się w dużym, kompleksowym szpitalu klinicznym, w którym można ściągnąć na konsultację innego specjalistę w ciągu kilku minut. Szpitale te mają również większe możliwości diagnostyczne i terapeutyczne dzięki większej dostępności rzadkiego sprzętu. Po trzecie, kliniki poprzez hospitalizowanie pacjentów z rzadkimi chorobami nabierają doświadczenia w postępowaniu w takich przypadkach.

Warto zatem się zastanowić nad wzmacnianiem takiej struktury służby zdrowia, w której lekarz pracujący na oddziale chorób wewnętrznych będzie miał możliwość poproszenia kolegów z kliniki o przejęcie pacjenta, w przypadku którego postępowanie diagnostyczno-terapeutyczne jest problematyczne.

Do góry