BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Wykonanie kilkadziesiąt lat temu pierwszego zabiegu PCI zapoczątkowało niezwykle intensywny rozwój tej metody terapeutycznej w kardiologii. Z roku na rok liczba zabiegów ciągle rośnie i wszystko wskazuje, że będzie rosła. W USA w latach 2006-2007 w grupie 724 497 pacjentów znajdujących się w rejestrze National Cardiovascular Data Registry, obejmującym 763 szpitale o różnym stopniu referencyjności, zabiegi PCI wykonano w 30% przypadków ostrego zawału serca, w 30% niestabilnej dławicy piersiowej oraz u 30% pacjentów ze stabilną choroba wieńcową.7 O ile nie ma wątpliwości, że zabiegi PCI są postępowaniem z wyboru u chorych z ostrym zespołem wieńcowym z STEMI i NSTEMI, należących do grupy wysokiego ryzyka, o tyle czasami można mieć wątpliwości, czy słuszne jest wykonanie ich u wszystkich chorych ze stabilną CHD. Należy bowiem pamiętać, że nie wszyscy ci pacjenci odniosą korzyści z tego zabiegu. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę wyobrażenia i oczekiwania chorych poddawanych planowym PCI, to trzeba stwierdzić, że ich wiara w skuteczność metody znacznie przewyższa jej rzeczywistą wartość.8 I tak, 71% ankietowanych uważa, że PCI uchroniła ich od zawału serca, 66% – że zabieg przedłużył życie, 42% – że uratował życie i 33% – że musiał być wykonany w trybie pilnym. Takim opiniom pacjentów nie można się dziwić, lekarze natomiast kwalifikując chorych do PCI, powinni kierować się wiedzą opartą na dowodach pochodzących z randomizowanych prospektywnych badań i będących podstawą obowiązujących zaleceń. Warto o tym pamiętać chociażby ze względu na zmiany patofizjologiczne, jakie zachodzą w tętnicach chorych poddawanych planowym zabiegom PCI. Mianowicie w wyniku rozprężenia balonu dochodzi do uszkodzenia ściany naczynia, które uruchamia kaskadę aktywacji krzepnięcia na skutek wzrostu stężenia trombiny, fibryny, aktywacji płytek krwi, a także do nasilenia procesów zapalnych.9 W przypadku niesprawnych endogennych mechanizmów obronnych lub braku wrażliwości na stosowane leki antyagregacyjne i przeciwzakrzepowe może dojść do okluzji tętnicy ze wszystkimi tego konsekwencjami. Zjawiska te ulegają nasileniu, jeśli u chorego współistnieje nadciśnienie tętnicze krwi, cukrzyca, niewydolność serca lub nerek. Dziś przed zabiegiem PCI nie jesteśmy w stanie przewidzieć, u którego chorego może sprawdzić się tak niekorzystny scenariusz. Dlatego aby nie narażać chorych na nieuzasadnione ryzyko, do zabiegów PCI powinno się ich kwalifikować zgodnie z obowiązującymi zaleceniami ESC (tj. w sytuacji, gdy leczenie zachowawcze nie zapewnia kontroli dolegliwości dławicowych, w badaniach nieinwazyjnych istnieje duży obszar niedokrwienia, prawdopodobieństwo powodzenia zabiegu jest duże, a ryzyko zgonu i innych powikłań okołozabiegowych małe).
PCI a leczenie zachowawcze
W poprzednich latach starano się znaleźć odpowiedź, która z metod leczenia stabilnej CHD jest lepsza – leczenie zachowawcze czy PCI. Wyniki 11 badań przeprowadzonych z randomizacją jednoznacznie wykazały, że PCI w porównaniu z leczeniem zachowawczym nie zmniejsza ryzyka zgonu, zawału serca i powtórnych zabiegów rewaskularyzacyjnych – poza zastosowaniem u chorych z zawałem serca.10
Rycina 4. Wyniki badania COURAGE, porównującego skuteczność optymalnej terapii zachowawczej (OTZ) w stabilnej chorobie wieńcowej z OTZ połączoną z zabiegiem PCI
Badaniom tym stawiano wiele zarzutów i dlatego z tak wielką niecierpliwością oczekiwano na wyniki badania Clinical Outcomes Utilizing Revascularization and Aggressive Drug Evaluation (COURAGE), które porównywało wpływ optymalnej terapii zachowawczej (OTZ) z OTZ połączoną z zabiegiem PCI (ryc. 4).11 Optymalna terapia zachowawcza polegała na stosowaniu kwasu acetylosalicylowego lub klopidogrelu, metoprololu, amlodypiny, monoazotanu izosorbidu, lizynoprylu lub losartanu oraz samej simwastatyny lub w połączeniu z ezetimibem, niacyną lub fibratem. W trakcie zabiegu PCI wykonano całkowitą rewaskularyzację: u 59% leczonych implantowano 1 stent, a u 41% więcej. Okazało się, że 5-letnie przeżycie bez zawału serca było podobne w obydwu grupach. Natomiast w grupie optymalnej terapii zachowawczej znamiennie częściej stwierdzano potrzebę wykonania zabiegu rewaskularyzacyjnego w porównaniu z pacjentami z grupy PCI, odpowiednio 33% vs 21% w okresie 10 miesięcy obserwacji. Z kolei zabieg PCI znacząco bardziej zmniejszał częstość występowania objawów dławicowych w okresie 12 miesięcy (66% vs 58%), ale różnice te znikały po 5 latach (74% vs 72%). W ocenie jakości życia przeprowadzanej za pomocą Seattle Angina Questionnaire, chorzy, u których przeprowadzono zabiegi PCI, osiągali lepsze wyniki, ale tylko w ciągu pierwszych dwóch lat; następnie korzyści te zanikały.12
Jak należało się spodziewać, wyniki badania COURAGE, które bez wątpienia jest jednym z ważniejszych badań ostatnich lat, były przedmiotem niebywałej krytyki i ataków. Zasadniczo cała krytyka sprowadza się do zarzutu, że wyniki te nie wnoszą niczego nowego, czego nie wiedzieliśmy dotychczas, tzn. główne korzyści z zabiegu PCI wynikają z poprawy jakości życia i redukcji dolegliwości dławicowych. I z takim stwierdzeniem należy się zgodzić. Jednak w tym miejscu rodzi się pytanie, dlaczego w takim razie w wielu miejscach na świecie przed opublikowaniem wyników badania COURAGE nie przestrzegano obowiązujących zaleceń dotyczących kwalifikacji do zabiegu PCI w grupie pacjentów ze stabilną CHD?
Próby określenia parametrów obiektywizujących wskazania do PCI w stabilnej chorobie wieńcowej
Rycina 5. Ocena korzyści klinicznych w zależności od rozmiaru wyjściowego niedokrwienia i stopnia jego redukcji ocenianego w badaniu radioizotopowym w stabilnej chorobie wieńcowej w badaniu COURAGE
Jakie zatem konsekwencje niosą wyniki tego badania dla pacjentów ze stabilną CHD? Wydaje się, że badanie to dało odpowiedź na pytanie, kto naprawdę może skorzystać z zabiegu PCI dzięki ocenie korzyści klinicznych w zależności od rozmiaru wyjściowego niedokrwienia i stopnia jego redukcji ocenianego w badaniu radioizotopowym metodą SPECT (ryc. 5).13
Wykazanie w badaniu SPECT wyjściowo rozmiaru niedokrwienia miokardium lewej komory >10% przemawia za wykonywaniem PCI, które w porównaniu z optymalną terapią zachowawczą zmniejsza częstość zgonów i zawałów serca (13% vs 27%) i redukuje niedokrwienie (78% vs 52%). Na ewidentne korzyści kliniczne przekłada się także potwierdzone w badaniu radioizotopowym zmniejszenie niedokrwienia miokardium lewej komory po PCI o >5% lub jego całkowita eliminacja, zwłaszcza w grupie chorych z umiarkowanym i ciężkim niedokrwieniem. Czy rzeczywiście redukcja niedokrwienia w zakresie miokardium lewej komory o >5% lub jego eliminacja stanie się nowym celem terapeutycznym u chorych ze stabilną CHD, okaże się w przyszłości. Podsumowując tę część, warto sobie przypomnieć obowiązujące nas wytyczne europejskiego i amerykańskich towarzystw kardiologicznych, które jednoznacznie stwierdzają, że decyzja o wykonaniu PCI lub CABG powinna być poparta wynikami oceny istotności zmiany miażdżycowej w tętnicy, zintegrowanej z obiektywnym testem potwierdzającym czynnościowe znaczenie tej zmiany poprzez potwierdzenie lub wykluczenie niedokrwienia.14,15 Niestety w codziennej praktyce w tej grupie pacjentów obiektywne badania oceniające obecność niedokrwienia wykonuje się niezbyt często. W dużym retrospektywnym badaniu obserwacyjnym, obejmującym 23 887 pacjentów ze stabilną chorobą wieńcową z 306 szpitali w USA o różnym stopniu referencyjności, wykazano, że testy potwierdzające niedokrwienie do 90 dni przed planowanym zabiegiem PCI wykonywano u 45% badanych (od 22% do 71%).16 Wśród czynników, które przemawiały za koniecznością potwierdzenia niedokrwienia wymieniano wiek >70 lat, uprzednio wykonane zabiegi rewaskularyzacyjne, proces nowotworowy i ból w klatce piersiowej. Jednym z ciekawych sposobów poszukiwania prostych parametrów, wskazujących na korzyści z PCI, jest próba ich korelacji z wyjściowo podwyższonymi stężeniami troponin, którą przeprowadzono w ramach rejestru EVENT obejmującego 2382 pacjentów ze stabilną CHD.17 Stwierdzenie przed planowym zabiegiem PCI podwyższonych stężeń troponin wiązało się z istotnie większym ryzykiem zgonu i zawału serca w obserwacji szpitalnej i po 12 miesiącach. Jeśli wyniki tego badania potwierdziłyby się w badaniu prospektywnym, mielibyśmy prosty test wskazujący, u których chorych ze stabilną chorobą wieńcową PCI przyniesie największe korzyści, a jednocześnie byłoby to być może sygnałem do zintensyfikowania leczenia antyagregacyjnego i przeciwzakrzepowego.
PCI a CABG
Jednym z ważniejszych problemów we współczesnej kardiologii jest współistnienie stabilnej CHD i istotnych zmian miażdżycowych w pniu lewej tętnicy wieńcowej lub wielu tętnicach (tzw. choroba wielonaczyniowa, MVD – multivessel disease). Jeszcze do niedawna była to przede wszystkim domena terapeutyczna kardiochirurgii, ale w związku z postępami w kardiologii interwencyjnej w takich przypadkach w ostatnich latach coraz częściej wykonuje się zabiegi PCI. Z powodu braku wyników badań, które jednoznacznie rozstrzygnęłyby ten niezmiernie istotny klinicznie problem, postępowanie takie musiało budzić – przynajmniej u części lekarzy – uwagi i zastrzeżenia. W trakcie kongresu ESC w Monachium w 2008 r. przedstawiono wyniki badania SYNergy between PCI with TAXUS and cardiac surgery (SYNTAX), w którym porównywano skuteczność zabiegów CABG z PCI z użyciem stentów uwalniających paklitaksel u pacjentów z chorobą pnia lewej tętnicy wieńcowej lub chorobą trójnaczyniową (tab. 1).18 Każdy pacjent spełniający kryteria włączenia do badania był poddany kwalifikacji dokonywanej wspólnie przez doświadczonego kardiologa interwencyjnego i kardiochirurga pod kątem ryzyka operacyjnego z wykorzystaniem skali EuroSCORE i Parsonneta, złożoności zmian miażdżycowych w tętnicach z użyciem skali SYNTAX i wyboru metody rewaskularyzacyjnej. Po 12 miesiącach obserwacji okazało się, że złożony parametr oceny końcowej (zgon, zawał, udar, rePCI i reCABG) znamiennie częściej występował w grupie poddanej PCI, odpowiednio 17,8% vs 12,1%, p=0,0015. Różnice te zniknęły, gdy analizie poddano łączną częstość występowania zgonów, zawałów i udarów z wyłączeniem konieczności powtórnych zabiegów rewaskularyzacyjnych (7,6% vs 7,7%). Podsumowując, należy stwierdzić, że w grupie pacjentów z chorobą pnia lewej tętnicy wieńcowej lub trójnaczyniową przy podejmowaniu decyzji o zabiegu CABG należy liczyć się ze znamiennie większym ryzykiem udaru mózgu (2,2% vs 0,6%, p=0,003), a w grupie poddanej zabiegom PCI z koniecznością powtórnych zabiegów rewaskularyzacyjnych (13,7% vs 5,9%, p<0,0001). Podobne zależności dotyczące skuteczności metod leczenia inwazyjnego obserwowano także w podgrupie pacjentów z cukrzycą, choć bez względu na zastosowaną formę leczenia stwierdzano u nich istotnie częstsze występowanie incydentów sercowo-naczyniowych. Warto też zwrócić uwagę na chorych, którzy nie zostali włączeni do badania SYNTAX, ale podlegali obserwacji w ramach rejestru. W obserwacji 12-miesięcznej częstość incydentów sercowo-naczyniowych w grupie PCI wynosiła 20,4%, a w grupie leczonej CABG – 8,8%. Wyniki analizy tego rejestru wskazują, że w grupie chorych, u których nie można wykonać CABG, alternatywnym postępowaniem może być PCI, i na odwrót – w grupie pacjentów niebędących dobrymi kandydatami do PCI bardzo dobre efekty dają zabiegi CABG. Ogłoszenie wyników badania SYNTAX zostało uznane w kardiologii za jedno z ważniejszych wydarzeń ostatnich lat i zapewne wpłyną one na zasady postępowania z pacjentami z grupy wysokiego ryzyka, tj. z chorobą pnia lewej tętnicy wieńcowej lub trójnaczyniową, i to bez względu na współwystępowanie czy też brak cukrzycy. Warunkiem powodzenia przy wprowadzaniu tych zasad jest wspólne, a nie konkurencyjne, kwalifikowanie chorych do procedur inwazyjnych przez kardiologa i kardiochirurga. W kontekście wyników badania SYNTAX warto wspomnieć, że wytyczne ESC z 2006 r. rekomendowały rozważenie PCI jako zabiegu alternatywnego dla CABG w prawie wszystkich przypadkach w celu zmniejszenia dolegliwości dławicowych u chorych ze stabilną CHD.6 Wyniki badania SYNTAX uświadamiają nam konieczność uwzględniania postępu, jaki dokonuje się w dziedzinach leczenia zarówno zachowawczego, jak i interwencyjnego lub operacyjnego, który często wyprzedza obowiązujące standardy postępowania. Uczą nas także uważnego czytania tych standardów i korzystania z nich w codziennej pracy. Wydaje się, że dziś podstawowe pytanie, jakie trzeba sobie postawić po rozpoznaniu choroby wielonaczyniowej u pacjenta ze stabilną CHD, nie powinno brzmieć: „czy można wykonać zabieg CABG lub PCI”, ale: „czy należy to zrobić”.19 Obecność samych tylko istotnych zwężeń w tętnicach wieńcowych, bez uwzględnienia obrazu klinicznego i obiektywnych cech niedokrwienia, nie oznacza, że rewaskularyzacja przyniesie choremu korzyści. Wyniki badania SYNTAX otworzyły ponadto nową erę, w której u osób z chorobą wielonaczyniową, rozważając przeprowadzenie zabiegu CABG, nie należy traktować go jako postępowania rutynowego. Jeśli natomiast podejmujemy decyzję o wykonaniu PCI, powinniśmy w pierwszej kolejności przeprowadzić zabieg na zmianie miażdżycowej odpowiedzialnej za niedokrwienie i dolegliwości, a następnie po pewnym czasie zlecić test obciążeniowy i w przypadku jego dodatniego wyniku wykonać kolejny zabieg PCI na innej zmianie miażdżycowej, przez cały czas pamiętając oczywiście o stosowaniu optymalnej terapii zachowawczej. Oczywiście nie mamy wątpliwości, że należy pilnie wykonać następną koronarografię w sytuacji, gdy chory zgłasza typowe dolegliwości dławicowe w każdym okresie po zabiegu PCI. Bardzo ciekawie w kontekście korzyści z wykonywanego zabiegu PCI u chorych z chorobą wielonaczyniową jawią się wyniki badania Fractional Flow Reserve versus Angiography for Multivessel Evaluation (FAME),20 które potwierdzają przedstawioną opinię. Porównywano w nim skuteczność zabiegów PCI z implantacją stentów powlekanych u pacjentów z chorobą wielonaczyniową. W jednej grupie zabieg przeprowadzano po dokonaniu oceny istotności zwężenia metodą pomiaru cząstkowej rezerwy przepływu (FFR – fractional flow reserve) po uprzednim wykonaniu koronarografii, a w drugiej bez jej użycia, na podstawie obrazu angiograficznego. Kierowanie się wynikiem oceny FFR przy podejmowaniu decyzji o wykonaniu PCI przełożyło się na znamienną redukcję zgonów, zawałów serca i powtórnych zabiegów rewaskularyzacyjnych w porównaniu z grupą pacjentów kwalifikowanych do PCI bez wykorzystania tej metody. Jest to bardzo interesujący kierunek badawczy, który potwierdza, że u pacjentów z chorobą wielonaczyniową, nie zawsze musimy dążyć do pełnej rewaskularyzacji. Jednocześnie przedstawione wyniki badania FAME utwierdzają nas w przekonaniu o konieczności dalszych poszukiwań nieinwazyjnej metody oceny czynnościowej zmian miażdżycowych, która mogłaby być wprowadzona powszechnie do praktyki klinicznej.
Tabela 1. Porównanie skuteczności CABG i PCI z użyciem DES u pacjentów z chorobą pnia lewej tętnicy wieńcowej (LMD) lub chorobą trójnaczyniową (3VD)
Patrząc na dobór chorych do badań z randomizacją, które były zaprezentowane w tym artykule, trzeba sobie uświadomić, że w codziennej praktyce mamy do czynienia z zupełnie inną populacją. Kardiochirurdzy operują pacjentów znacznie bardziej obciążonych, nie tylko chorobami kardiologicznymi, ale także innymi schorzeniami współistniejącymi.21 Operując takich chorych, należy liczyć się, że ostateczne wyniki mogą być gorsze niż uzyskane w prospektywnych badaniach. Jeśli natomiast decydujemy się na wykonanie u nich PCI, należy również spodziewać się zdecydowanie gorszych wyników terapeutycznych, co musi być uwzględnione przy podejmowaniu decyzji o ostatecznym wyborze metody leczenia inwazyjnego. Informacje przedstawione wyżej trzeba na co dzień konfrontować z danymi wskazującymi na istnienie zjawiska kaskady diagnostyczno-terapeutycznej.22 Mianowice im więcej wykonuje się nieinwazyjnych testów wysiłkowych, tym więcej przeprowadza się koronarografii, a im więcej koronarografii, tym więcej zabiegów rewaskularyzacyjnych. Zależności te jasno wynikają z analizy przypadków 5,4 mln pacjentów z rejestru MEDICARE, poddanych koronarografii i następczym zabiegom PCI lub CABG. Okazuje się, że na tysiąc osób w tej populacji koronarografię wykonano u średnio 37,2 pacjenta (16,2-77,0), zabiegi PCI u 13,2 (4,2-44,7), a CABG u 5,0 (1,1-10,1). Potwierdzono istnienie zależności liniowej między liczbą koronarografii a częstością wykonywanych zabiegów rewaskularyzacyjnych. Jeśli jednak przyjrzymy się oddzielnie obu rodzajom zabiegów, to zależność ta występuje w przypadku PCI, ale nie potwierdzono jej dla zabiegów CABG. Uzyskane wyniki można wytłumaczyć decyzjami, jakie podejmowane są po koronarografii przez kardiologa, który najczęściej jest w stanie wykonać zabieg PCI mimo obecności zaawansowanej CHD. Wpływ ma również większa akceptacja ze strony pacjenta, który po uzyskaniu informacji o zaawansowaniu choroby wieńcowej i możliwych metodach inwazyjnego leczenia najczęściej w pierwszej kolejności zdecyduje się na zabieg przezskórny, a ewentualny zabieg CABG traktuje jako ostateczne rozwiązanie, na które, jego zdaniem, zawsze jest czas.
Podsumowanie
Obecnie odpowiedź na pytanie, komu i kiedy zaproponować leczenie zachowawcze, a komu i kiedy leczenie inwazyjne stabilnej CHD, jest jednoznaczna. Leczenie zachowawcze powinno być prowadzone zawsze, bez względu na wybraną formę terapii, a warunkiem powodzenia jest stosowanie optymalnej terapii zachowawczej. Polega ona nie tylko na skupianiu uwagi na zmniejszeniu dolegliwości dławicowych, ale także na kontroli czynników ryzyka i skutecznym leczeniu innych schorzeń współistniejących (ryc. 6).23
Korzyści z leczenia rewaskularyzacyjnego należy oczekiwać w grupie pacjentów, u których mimo stosowania optymalnej terapii zachowawczej utrzymują się nawracające dolegliwości dławicowe, a wyniki badań – zarówno nieinwazyjnych, jak i inwazyjnych – potwierdzają obecność istotnego zwężenia (lub zwężeń), które powoduje ujawnienie się dużego obszaru zaburzeń perfuzji miokardium w badaniach obrazowych.