ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Być lekarzem
Język jako odzwierciedlenie sposobu oswajania choroby i cierpienia przez pacjenta i lekarza
dr n. hum. Małgorzata Majewska
W skrócie
Celem artykułu jest analiza relacji pacjent-lekarz w kontekście teorii komunikacji, ze szczególnym uwzględnieniem aspektu językowego. Rozważania ograniczam do sytuacji związanych z chorobami o złym rokowaniu. Przedmiotem mojego zainteresowania będą zachowania ludzi znajdujących się w sytuacjach granicznych i sposoby oswajania tych sytuacji. Jest to zagadnienie szczególnie aktualne ze względu na obserwowaną obecnie tendencję społeczną do unikania tematu cierpienia i śmierci. Omówię komunikacyjne aspekty relacji lekarz-pacjent, sposoby oswajania nowego doświadczenia przez pacjenta i językowe wskaźniki ustosunkowania się pacjenta do swojej choroby, do lekarza i personelu medycznego. Praca ta jest częścią szeroko zakrojonych badań, zaś wszystkie cytowane wypowiedzi pochodzą z wywiadów z lekarzami, chorymi i i ich rodzinami.
„Celem jest poznanie chorego człowieka. Cel mieści się w nieskończoności, nie może być więc oznaczonej drogi do niego, każda droga jest inna. I dobra, i zła zarazem, jedna bliżej, inna dalej prowadzi.”
Antoni Kępiński 1
Perspektywa lekarza
Obcowanie z cierpieniem i śmiercią wpisane jest w codzienność wielu lekarzy. Aby mogli oni wykonywać swoje obowiązki i podejmować właściwe decyzje merytoryczne, muszą oswoić się z tą sytuacją i zapanować nad emocjami. Z tego powodu wśród personelu medycznego powszechne i psychologicznie uzasadnione są wzorce zachowań sprzyjające uzyskaniu dystansu do swoich uczuć. Strategie takie znajdują odzwierciedlenie w języku, za pośrednictwem którego nadawca nie tylko przekazuje określoną informację, ale także ujawnia swój stosunek do otoczenia i rozmówcy.
Komunikat – zarówno językowy, jak i niewerbalny – w naturalnym kontekście nie pełni wyłącznie funkcji informacyjnej. Nadawca nie formułuje wypowiedzi wyłącznie po to, aby orzekać o rzeczywistości. Każda wypowiedź budowana jest z jakąś intencją.2 Przebywający w szpitalu pacjenci często interpretują wszelkie wypowiedzi jako informacje celowo skierowane do chorego, mające na celu przekazanie mu bądź ukrycie istotnej wiadomości:
Pacjent: Była wczoraj ta starsza doktórka. Weszła, popatrzyła tak jakoś dziwnie i powiedziała do pielęgniarki, że przydałoby się ściany pomalować. Wiec sama pani widzi.
Ja (zdziwiona): Co? Przecież one rozmawiały o ścianach, nie o Panu.
Pacjent: Pani tu nie leży, to pani nic nie rozumie. Oni w ten sposób przekazują człowiekowi najgorsze.
Ja: Jakie najgorsze? Może ustalali plan remontu?
Pacjent (zrezygnowany): Nic pani nie rozumie. Nic a nic.
Pacjent odbierał każdą informację, jako odnoszącą się do jego choroby, a wszelką próbę podważenia tej interpretacji traktował jako atak (w teorii komunikacji takie zachowanie określane jest mianem ucha drażliwego,3 zaś w psychiatrii – jako zachowanie ksobne4). Ostatecznie, chcąc bronić swojego przekonania, wyłączył rozmówcę, czyli w tym wypadku mnie, z grona wiarygodnych partnerów interakcji: nie można ze mną porozmawiać, bo sama nie leżę w szpitalu. Gdybym spełniała ten warunek chory prawdopodobnie wykluczyłby mnie, podważając moją wiarygodność na innych płaszczyznach: płci (Wy kobiety to niczego nie rozumiecie), wieku (Jak będziesz miała dziecko tyle lat, co ja, to zrozumiesz, że mam rację), wykształcenia (Naczytałaś się głupot i one ci tylko oczy zamydlają), bądź jego braku (A pani to w ogóle jakieś studia skończyła?) itp. W podobnych sytuacjach próba merytorycznej dyskusji i wskazania, że wypowiedź lekarza została być może niewłaściwie odczytana, kończyła się przeważnie niepowodzeniem. Blokada emocjonalna działała także na poziomie merytorycznym. Funkcja informacyjna realizowała się nie tylko w tym, co ktoś powiedział, ale też w tym, co nie zostało powiedziane. Obrazuje to również poniższy przykład:
Pacjent: Zrobili mi mnóstwo badań, a lekarz omówił tylko wyniki krwi. Więc rezonans musiał wyjść fatalnie.
Ja: Skąd Pan wie, jak wyszedł rezonans, skoro lekarz nic o nim nie mówił?
Pacjent: Pewnie, że nie mówił, bo nie chciał mnie martwić. Przecież gdyby był dobry, to by mi o tym powiedział.
W tym wypadku pacjent za najważniejsze uznał nie to, co zostało powiedziane, ale to, co jego zdaniem przemilczano. Każda wypowiedź, oprócz przekazu treściowego, zawiera również informacje z innych płaszczyzn: ujawniania siebie, wzajemnej relacji i apelu. Mówiący nie tylko ujawnia siebie i sposób, w jakich postrzega świat, ale co istotniejsze, ujawnia również swoją postawę względem rozmówcy i definiuje ich wzajemną relację.
Analiza wypowiedzi lekarzy wskazuje na potrzebę uzyskania dystansu do pacjenta i jego choroby. Z punktu widzenia teorii komunikacji jest to zabieg zrozumiały. Nadawca zyskuje w ten sposób szerszą perspektywę i mniejsze zaangażowanie emocjonalne.
Najczęstszym sposobem budowania dystansu i wyrażania braku zaangażowania emocjonalnego jest ironia. Stąd powszechne na niektórych oddziałach onkologicznych są żarty w rodzaju: Jak przyleci UFO, to na pewno znajdzie w tobie kumpelę (relacja 11-letniej pacjentki z widocznymi skutkami ubocznymi po chemioterapii); O, mamy nowego kalafiora (określenie zmian nowotworowych); Witam panią Trąbalińską. Co to, balon mamy w trąbie? (uwaga do pacjentki z tzw. balonem, który tamuje upływ krwi). Ośmieszenie pozwala uzyskać dystans, przedmiot żartu staje się dla mówiącego mniej poważny.
Zdarza się również, że jako ironiczne odbierane są wypowiedzi, które nie miały takie być w zamierzeniu mówiącego. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy lekarz zwraca się do pacjenta, używając pierwszej osoby liczby mnogiej (tzw. my solidarnościowe), w sytuacji, gdy jakaś czynność lub stan dotyczą wyłącznie jednej osoby – pacjenta, np. Jak się dziś czujemy? Pokażemy gardełko; czy kuriozalne Rodzimy? wypowiedziane przed ginekologa-mężczyznę. Intencją tego typu wypowiedzi jest zbudowanie wspólnej płaszczyzny działania i pokazanie zaangażowania lekarza. Osiągnięcie takich pozorów wspólnoty nie jest jednak możliwe w sytuacji, gdy tylko jedna osoba cierpi oraz gdy przepaść między chorym a zdrowym człowiekiem jest duża, jak w przypadku pacjentów onkologicznych.