Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski
Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej, który 30 grudnia 2016 r. przekazano do uzgodnień, konsultacji publicznych i opiniowania. Według projektu lekarz POZ to lekarz, który ma specjalizację z medycyny rodzinnej, odbywa szkolenie specjalizacyjne w dziedzinie medycyny rodzinnej albo posiada specjalizację II stopnia w dziedzinie medycyny ogólnej. Do 31 grudnia 2025 r., czyli przez najbliższe 8 lat, lekarzem POZ może być również lekarz posiadający specjalizację I stopnia, II stopnia albo tytuł specjalisty z innej dziedziny, jeżeli w dniu wejścia ustawy będzie pracował jako lekarz POZ.
W tekście projektu poszukiwałem słów „choroby wewnętrzne” lub „pediatria”, ale niestety nie pojawiły się one ani razu. Odebrałem to więc jako ponowną, ale tym razem już bardzo dobitną próbę postawienia przed nosem muru wszystkim specjalistom chorób wewnętrznych lub pediatrii, którzy zechcieliby rozpocząć pracę w POZ. Ustawa ta definitywnie pozbawia ich takiej możliwości, chyba że rozpoczną czasochłonny proces zdobywania specjalizacji z medycyny rodzinnej. Ja sam już nigdy nie będę mógł podjąć pracy jako lekarz POZ, a rozwiązanie to zawsze brałem pod uwagę w przypadku jakiegoś ostrego zakrętu w moim życiu zawodowym.
Z pewnością zamysł ustawy jest taki, że jeżeli uniemożliwimy specjalistom chorób wewnętrznych i pediatrii dostęp do pracy w POZ, spowoduje to wzrost atrakcyjności specjalizacji z medycyny rodzinnej dla absolwentów wydziałów lekarskich. Może i tak, ale czy nie jest to rozwiązanie tylko pozornie dobre? Czy stawianie muru to w ogóle korzystne długoterminowe rozwiązanie jakiegokolwiek z problemów? Część lekarzy, którzy już mają lub robią specjalizację z chorób wewnętrznych lub pediatrii, pracuje w szpitalu, a także w POZ. Połączenie zatrudnienia w tych dwóch różnych strukturach jest cennym uzupełnieniem – zarówno merytorycznym, jak i finansowym. Uważam, że internista i pediatra zdobywają większe doświadczenie zawodowe, jeżeli pracują w przychodni i szpitalu.
Nierzadko zdarza się również, że część lekarzy po zrobieniu specjalizacji z chorób wewnętrznych albo pediatrii chce odejść ze szpitala do pracy w POZ. Przyczyny takich decyzji są różne. Czasami chcą inaczej poukładać sobie swoje życie (np. bez nocnych dyżurów) albo z powodów rodzinnych wolą pracować tylko w godzinach popołudniowych lub wieczornych, co nie zawsze możliwe jest w szpitalu. Osoby, które mają specjalizację z chorób wewnętrznych lub pediatrii, są bardzo wartościowymi lekarzami w POZ. Ich zdolności radzenia sobie z trudniejszymi przypadkami, z jakimi spotykali się w szpitalu, powodują, że nie kierują oni szybko chorych do poradni specjalistycznych i szpitala, tylko sami rozwiązują wiele skomplikowanych problemów diagnostycznych i terapeutycznych. Czemu więc ma służyć ograniczanie im dostępu do POZ? Według mnie pozostawienie młodym kolegom wybierającym specjalizację z chorób wewnętrznych, pediatrii lub medycyny rodzinnej wielu różnych alternatywnych dróg rozwoju zawodowego wzmocni ich poczucie stabilności zawodowej.
Możliwość zmiany pracy w szpitalu na pracę w POZ i odwrotnie zachęci ich dodatkowo do wyboru jednej z trzech coraz bardziej deficytowych specjalizacji. Tworzenie zaś prawa, które ogranicza swobodę dokonywania takich zmian, może okazać się gwoździem do trumny dla tych trzech pierwszoliniowych kierunków.
Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” jest zespół policystycznych jajników. Zespół ten występuje u 5-10% kobiet i jest jedną z przyczyn częstych zaburzeń metabolicznych. Warto więc uaktualnić wiedzę związaną z tym zagadnieniem.