Napisał, że nie śpi, bo doświadcza cierpienia innych, którzy będąc w swoich światach, głośno złorzeczyli naszemu światu i nam tu obecnym. Modlił się za nich, ale rozumiał, co się z nimi dzieje. Był z nimi i obok nich.

Był jednocześnie ofiarą ich zachowań i uczestnikiem spektaklu, którego scenariusz właśnie powstawał, a zmienności ról aktorów nie powstydziłaby się najlepsza teatralna trupa. On współodczuwał udręki krzyczących nieszczęśników, bo wiedział, że są to rozpaczliwe wołania dręczonych inną chorobą, inaczej przeżywających ból oddalenia.

Innym razem napisał mi, że zadają mu pytania, na które nie umie odpowiedzieć, na przykład o sens tego, co z nimi się dzieje, co jest niezawinione przez nich i niezależne od nich, albo o przyczyny doznań, których miłosierny Stwórca na pewno chciałby człowiekowi oszczędzić.

Napisał mi też o Grzesiu, który prowadzi ustabilizowane życie, bo codziennie zmieniają mu pasy, piżamę i pampersy, a on mimo wszystko rwie się do galopu, jak młode źrebię. Zauważył, że Grześ ma dopiero 20 lat, a już jego obłęd określono jako dożywotni. Za Grzesia zadaje pytanie o sens jego cierpienia i odpowiada, że Grześ o to nie spyta i dlatego jest szczęśliwy.

Cieszy mnie, że coraz więcej dostrzega, że jego przeżycia zaczynają być zróżnicowane. Próbuje określić wyższość uczuć nad rozumem:

– Żegnam się z tobą, moja biedna głowo, wchodzę na drogę anarchii serca.

Zauważa też, że poranny śpiew ptaków jest orkiestrą grającą odę do radości. Pięknie to ujął, prawda?

Zdarzeniom niecodziennym, a pewnie codziennie zdarzającym się w szpitalnym rozgardiaszu, próbuje nadawać wymiar poetyckiej inspiracji.

Napisał po stracie okularów:

– Mój wzrok stał się bardziej impresjonistyczny, zlewają się ze sobą barwy i kontury.

Ale potrafił też zaskakująco spytać:

– Czy można żyć bez powietrza?

Tak śpiewała legendarna Ewa Demarczyk, a on sam zadaje to pytanie, patrząc na Ukrzyżowanego. To zauważalny postęp, bo wcześniej skarżył się, że nie może scalić pokruszonych kawałków myśli, błądząc po ich rumowisku.

Teraz już wiem, że je znajduje, że wraca do nas bogatszy, a my, jak to określił jego przyjaciel – dzięki niemu lepiej poznajemy życie. Trafnie to określił: poznajemy życie, po prostu...

Do góry