Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski
Szanowni Państwo!
Kiedy przygotowywałem się do napisania kolejnego słowa wstępnego, ze wszystkich możliwych środków przekazu dotarły do mnie następujące zdania: „To jest przede wszystkim sprawa opieki zdrowotnej. W każdym badaniu jest ona dzisiaj przez Polaków stawiana na pierwszym miejscu”. I jeszcze raz zacząłem się zastanawiać nad schematem opieki zdrowotnej. Ponieważ jest ona „stawiana na pierwszym miejscu”, większość państw, przynajmniej europejskich, postanowiła wziąć na siebie jej organizację. Na ten cel są przeznaczane pieniądze zbierane od obywateli w różnej formie podatków i ubezpieczeń. Państwo tworzy w przeważającej części strukturę i płaci za usługi medyczne. Również państwo inwestuje pieniądze w szkolenie przed- i podyplomowe lekarzy. Jaką więc rolę w tym systemie odgrywamy my – lekarze? Na początku korzystamy z tych środków przeznaczonych na nasze szkolenie i zaciągamy w ten sposób pewien dług, nazwijmy go długiem przyzwoitości. W którymś momencie naszego rozwoju zawodowego dochodzi jednak do targowania się o wynagrodzenie. Wolimy, tak jak kiedyś powiedziała mi pewna osoba uprawiająca pomidory, sprzedać 100 kg pomidorów po 10 zł niż 200 kg po 5 zł. Uprawiając 200 kg pomidorów, trzeba się więcej napracować niż przy 100 kg, a suma pieniędzy za nie otrzymanych jest taka sama. I tutaj tkwi najważniejszy szczegół całego systemu opieki zdrowotnej. Oczywiście kupujący, czyli w naszym przypadku państwo, chcieliby kupić 200 kg po 5 zł. Trzeba więc znaleźć pewien konsensus, czyli stan, w którym obie strony będą tak samo zadowolone lub tak samo niezadowolone. Największym dramatem tego targowania się w opiece zdrowotnej jest fakt, że robimy to nad głowami naszych pacjentów, którzy są tego świadkami. Przeciwne strony tych negocjacji mogą się więc nawzajem obwiniać za opóźnienie w znalezieniu konsensusu. Ponieważ jako lekarze ze względu na specyfikę naszego zawodu jesteśmy zobowiązani do wykonywania swojej pracy najlepiej, jak potrafimy, to można nam zarzucać podczas tego targowania się brak powołania, zachłanność, błędy lekarskie, a w końcu niewdzięczność za zaciągnięty w przeszłości dług przyzwoitości, czyli za sfinansowanie naszego wykształcenia. Stawia to nas, lekarzy, w niezwykle trudnej sytuacji negocjacyjnej. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale czasami w luźnej rozmowie z pacjentem już po zakończonej wizycie w poradni specjalistycznej pytam go, jak sądzi, ile poradnia dostanie za tę jego wizytę. Zwykle padają kwoty co najmniej dwa razy wyższe niż ta prawdziwa, choć zdarzają się też pacjenci, którzy wyczuwając ironię w moim pytaniu, podają sumy niższe. Będę więc z uwagą obserwował, na ile „sprawa opieki zdrowotnej” wpłynie na urealnienie cen świadczonych usług medycznych, i to nie tylko w tych kilku wybranych, silnie lobbowanych dziedzinach medycyny.
Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” jest żółtaczka zakaźna typu A. W ostatnich dekadach Polska stała się krajem o niskiej zapadalności na tę chorobę, ale zbliżające się wakacyjne wyjazdy zagraniczne zwykle zwiększają ten wskaźnik. Warto więc przed sezonem urlopowym uaktualnić swoją wiedzę na ten temat.