Edytorial
prof. dr hab. med. Tomasz Pasierski1
prof. dr hab. med. Michał Kurek2
doc. dr hab. med. Tomasz Hryniewiecki3
prof. dr hab. med. Jerzy Głuszek4
prof. zw. dr hab. med. Ida Kinalska5
prof. dr hab. med. Adam Stępień6
Sympozjum: medycyna zorientowana na pacjenta
Medycyna, jedna z najstarszych znanych, opisanych i usystematyzowanych aktywności człowieka, przeszła już wiele rewolucji. Czy w XXI wieku czeka ją następny przełom? Przez wiele lat to lekarze rządzili medycyną, określali jej cele i priorytety, definiowali, co jest dobre dla chorego i jego rodziny. Niektórzy wywiązywali się z tego zadania znakomicie, inni trochę gorzej. Przemiany obyczajowe zapoczątkowane po II wojnie światowej sprawiły, że o kształcie medycyny zaczęli w znacznie większym stopniu decydować ekonomiści, politycy, a wreszcie zwykli ludzie – pacjenci. To oni zaczęli wysuwać żądania, żeby opieka medyczna lepiej odpowiadała ich potrzebom i wyznawanym wartościom. Te idee stały u podstaw rozwoju medycyny zorientowanej na pacjenta, czyli kładącej nacisk na porozumienie lekarza z pacjentem.
Medycyna zorientowana na pacjenta to sposób postępowania uwzględniający jego oczekiwania, preferencje i system wartości oraz zakładający współudział w podejmowaniu decyzji terapeutycznych. Służy temu omawianie z chorym celowości proponowanych działań i korzyści, jakich można się spodziewać na podstawie wyników wiarygodnych i aktualnych badań.
Medycyna zorientowana na pacjenta stanowi więc całą wieloetapową strategię postępowania, w której od początku do końca dominuje punkt widzenia pacjenta, od etapu zapobiegania chorobom przez ich wykrywanie i leczenie po opiekę w chorobach, których nie można wyleczyć, a więc również prawo do godnego umierania. Na każdym z tych etapów możliwe są rozstrzygnięcia, które będą uwzględniały interesy i system wartości chorego, ale też i takie, które będą je lekceważyć.
Nie możemy jednak założyć, że idee medycyny zorientowanej na pacjenta natychmiast da się zaakceptować i wprowadzić w życie. Podstawową trudnością, jakiej należy się na tej drodze spodziewać, jest komunikacja między lekarzem a pacjentem – nieodzowna, żeby pomóc pacjentowi określić swoje preferencje, potem je przekazać, a wreszcie ocenić, czy cały proces leczenia jest zgodny z jego oczekiwaniami. Umiejętność komunikowania się, niełatwa zwłaszcza z ludźmi chorymi, nie jest cechą przyrodzoną, trzeba ją w sobie wykształcić. Konieczne jest wykorzystanie zasobów wiedzy psychologicznej, socjologicznej i antropologicznej, a co za tym idzie – poważna reforma sposobu kształcenia lekarzy medycyny. Kształcenia, które wyszłoby naprzeciw potrzebom coraz bardziej starzejącego się społeczeństwa, w którym coraz więcej osób cierpi na choroby przewlekłe, wymagające od lekarzy zupełnie innego podejścia. Lekarz zorientowany na pacjenta w chorobie przewlekłej staje się przewodnikiem pacjenta po trudnym do ogarnięcia systemie, a nawet najbliższą mu osobą.