ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Historia – ciemne i jasne strony
Lobotomia – z piedestału do karceru
Lek med. Kinga Jęczmińska
Mroczna historia tej metody pokazuje, że okaleczać człowieka można w imię najszlachetniejszych pobudek
Jednym z lekarzy, którzy w latach 40. i 50. ubiegłego wieku praktykowali znaną już we wcześniejszych stuleciach psychochirurgię, był Walter Freeman. Zainteresował się leczeniem chorób psychicznych metodami chirurgicznymi za sprawą portugalskiego neurologa Egasa Moniza. Obaj brali udział w II Międzynarodowym Kongresie Neurologicznym w Londynie w 1935 roku. W trakcie kongresu Carlyle Jacobsen i John Fulton wygłosili referat o zmianach emocjonalnych występujących u szympansów po wycięciu znacznej części płatów czołowych: małpy cechujące się uporem i drażliwością stawały się po operacji pogodniejsze. To wystąpienie zaciekawiło Egasa Moniza, który zaczął zastanawiać się nad przeprowadzaniem podobnych operacji u ludzi ze stanami lękowymi. Rozpoczął wykonywanie zabiegów tzw. leukotomii przedczołowej, którym przypisywał właściwości lecznicze. Operacje polegały na uszkadzaniu istoty białej poniżej kory mózgowej płatów czołowych za pomocą leukotomu, wsuwanego przez otwory wywiercone w pokrywie czaszki. Był to rodzaj lobotomii, czyli niszczenia płatów czołowych. Zgodnie z ówczesną praktyką lekarz nie musiał stosować rygorystycznych testów statystycznych ani badań kontrolnych, by dowieść swojej tezy o leczniczym działaniu zabiegów (Shorter 1997/2005: 248-249).
W 1949 roku za badania nad leukotomią Egas Moniz otrzymał Nagrodę Nobla.
OPERACJA DLA WSZYSTKICH PRÓCZ PRZESTĘPCÓW
W 1936 roku Walter Freeman wraz z neurochirurgiem Jamesem Wattsem wprowadził lobotomię przedczołową w Stanach Zjednoczonych. Od 1946 roku Freeman i Watts wykonywali tak zwaną lobotomię przezoczodołową, polegającą na wkłuciu na oślep ostrego narzędzia przez sklepienie oczodołu do jamy czaszki i uszkodzeniu istoty białej zawierającej drogi łączące korę mózgową płatów czołowych z innymi częściami mózgowia (Freeman 1950: 207, Shorter 1997/2005: 248). Operacja trwała zaledwie kilka minut.
Pierwszy zabieg wykonano u 29-letniej Sallie Ellen Ionesco w Waszyngtonie w styczniu 1946 roku. Dzięki nowej technice, szybszej niż stosowana przez Moniza, zapożyczonej od Fiambertiego (Włochy), Freeman zdobył znaczną popularność (Freeman 1950: 206). Udoskonalona technika pozwoliła Freemanowi przeprowadzać zabiegi na szeroką skalę – od 1947 roku już samodzielnie, po rozstaniu z Wattsem, który nie zgadzał się na powszechne wykonywanie tego typu operacji.
W latach 50. XX wieku Freeman podróżował furgonetką po Stanach Zjednoczonych, wykonując zabiegi w wielu regionach (Shorter 1997/2005: 248). Czasami u niektórych pacjentów lobotomię wykonywano kilka razy w ciągu życia, gdyż objawy choroby mogły nawracać, jeśli operacja miała charakter bardziej zachowawczy (Freeman 1950: 208).
Początkowo lobotomię wykonywano u pacjentów z depresją, później zaczęto ją stosować u osób chorych na schizofrenię z objawami paranoidalnymi lub znacznym pobudzeniem (Lerner 2005: 119). Do zabiegów kierowano głównie osoby w ciężkim stanie – apatyczne i cierpiące. Jako główne wskazanie do zabiegu Freeman wymieniał znaczne cierpienie pacjenta, mające podłoże emocjonalne.
Rosemary Kennedy – jedna z pacjentek, którym lobotomia znacznie pogorszyła stan zdrowia. Od czasu operacji przebywała w zakładach opieki, a rodzina Kennedych przez wiele lat ukrywała informacje o jej niepełnosprawności.
Lobotomię wykonywano w celu zmniejszenia nasilenia uporczywych objawów (Freeman 1950: 208). Zdarzały się jednak przypadki lżejszych chorób, które również poddawano tej metodzie, szczególnie w późniejszym okresie działalności Freemana, po rozstaniu z Wattsem.
Część pacjentów miała szanse na wyzdrowienie także bez zastosowania lobotomii. Chociaż ich pobyt w szpitalu byłby znacznie dłuższy, to jednak uniknęliby zabiegu okaleczającego na całe życie (Finger 1994 w: Shorter 1997/2005: 250). Szczególnie niepokojące było to, że zabiegi pozbawiały ludzi cech uznawanych za swoiste dla gatunków obdarzonych najwyższą inteligencją: umiejętności przewidywania konsekwencji swoich czynów oraz zdolności do samorozwoju. Znaczenie tego efektu ubocznego zauważył sam Freeman, wyłączając z zabiegów lobotomii ludzi, którzy już przed operacją wykazywali cechy antyspołeczne. Jeśli pacjent cierpiał na alkoholizm, uzależnienie od narkotyków, był przestępcą, unikał odpowiedzialności, był agresywny lub przejawiał jakieś inne cechy psychopatyczne, operacja mogła pozbawić go resztek poczucia wstydu i w ten sposób uczynić z niego istotę niebezpieczną dla społeczeństwa (Freeman 1950: 208).
KONIEC WYŻSZYCH CZYNNOŚCI INTELEKTUALNYCH
Pierwszym objawem występującym tuż po wykonaniu zabiegu lobotomii było nagłe ustąpienie niepokoju i napięcia, zwolnienie tętna i spadek ciśnienia krwi, zaczerwienienie dystalnych części kończyn oraz potliwość. W ciągu pierwszych kilku dni pacjenci byli zdezorientowani, na pytania o swój stan odpowiadali monosylabami, mówili monotonnym głosem. Samoistnie nie podejmowali prób jedzenia, ale jedli, jeśli byli karmieni. Zdarzało się nietrzymanie moczu. Wielu pacjentów zachowywało się tak, jakby nie zdawali sobie sprawy, że przeszli operację (Freeman, Watts 1939: 529-530).
Pacjenci popadali zwykle w inercję, lenistwo i prokrastynację, tracąc chęć do spontanicznego inicjowania działania. Jeśli jednak zleciło im się wykonanie jakiejś konkretnej monotonnej czynności, wykazywali w niej większą wytrwałość niż normalnie, co mogło przypuszczalnie wynikać z braku inicjatywy do zmiany działania. Przestawali doznawać halucynacji lub, jeśli nadal ich doświadczali, przestawali na nie reagować emocjonalnie. Tracili krytycyzm i nie zważali na normy społeczne (Freeman, Watts 1939: 530, Freeman 1950: 207). Wraz z upływem czasu zazwyczaj odzyskiwali spontaniczność w wykonywaniu prostych czynności, takich jak jedzenie, czytanie, szycie i inne robótki ręczne, chodzenie i rozmowy z innymi pacjentami. Chociaż zdarzały się zachowania agresywne, zwykle po zabiegu pacjenci odzyskiwali spokój i pogodę ducha (Freeman, Watts 1939: 530-531). Płacili jednak za to utratą wyższych czynności intelektualnych.
Zmiany emocjonalne występowały z różnym natężeniem w zależności od tego, jak znaczny obszar mózgowia był uszkodzony w trakcie lobotomii. Freeman podzielił zmiany osobowości u pacjentów na trzy grupy, w zależności od rozległości wykonanej operacji. W przypadku najbardziej rozległych zabiegów pacjenci stawali się bezbronni, leniwi, niekulturalni, krzykliwi, niespokojni i bezmyślni. Tracili uczucia wyższe, a także chęć do pracy nad sobą. Trudno było ich nauczyć czegoś nowego, a równocześnie tracili zdolności społeczne potrzebne do samodzielnego życia. Pacjenci po bardziej zachowawczych operacjach zwykle zaczynali dużo mówić, bez przewidywania możliwych konsekwencji swoich słów. Byli przyjaźnie nastawieni, ale tracili rezerwę i wyczucie taktu. Nawet jeśli byli w stanie wykonywać swój dotychczasowy zawód, to nie wykorzystywali czasu wolnego na własny rozwój czy pracę na rzecz społeczności (Freeman 1950: 207).
Operacje najmniej rozległe sprawiały, że pacjent stawał się całkiem dobrze przystosowany do życia. Jedyne obserwowalne efekty uboczne operacji dotyczyły kreatywności i wewnętrznej energii popychającej ludzi do osiągania wyższych celów. Pacjenci przestawali odczuwać wewnętrzny niepokój czy też wewnętrzną siłę, które sprawiają, że człowiek jest w stanie porzucić obraną wcześniej drogę i dzięki zmianie osiągnąć wyższy poziom satysfakcji (Freeman 1950: 207). Tracili coś, co można określić albo jako religijny zapał, albo duchową samoświadomość, czyli to, co dla wielu stanowi o człowieczeństwie. Ta zmiana niepokoiła wielu lekarzy przeciwstawiających się psychochirurgii, chociaż Freeman tłumaczył, że operacje przeprowadza się tylko w najcięższych przypadkach, kiedy pacjent tracił kreatywność jeszcze przed zabiegiem i stał na granicy samobójstwa (Freeman 1950: 207-208).