TYLKO DO 5 GRUDNIA! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Tego typu działania nie zawsze są jednak wystarczające, czasami depresja pogłębia się, wymagając włączenia farmakoterapii. Istnieje grupa leków, które są stosunkowo bezpieczne w ciąży. Warto wybierać taki lek, który będzie można kontynuować w trakcie karmienia piersią, np. sertralinę. Jeżeli obserwuje się duże zaburzenia snu, lęku, wysokie ryzyko samobójstwa, czasami potrzebna jest hospitalizacja i jest to niekiedy jedyna możliwość zapobieżenia nieszczęściu.
Mówi się też o innych sposobach – udowodniono, że skuteczny w leczeniu depresji może być selen, który wcześniej przebadano w kierunku jego wpływu na zmniejszenie ryzyka poronienia. W tym roku opublikowano niezwykle optymistyczne wyniki II fazy badania klinicznego na temat bezpieczeństwa i skuteczności substancji brexanolone w terapii depresji poporodowej. Jeśli wyniki III fazy okażą się równie obiecujące, lek ma szansę na rejestrację w tym zaburzeniu.
Należy jednak podkreślić, że podczas stosowania farmakoterapii nie należy rezygnować z psychoterapii, a także zwrócić uwagę na zdrowie somatyczne, dołączyć odpowiednią dietę, aktywność fizyczną. Droga do sukcesu w leczeniu pacjenta z depresją to zawsze leczenie kompleksowe, uwzględniające różne formy terapii.
PpD: Czy zauważyła pani, aby w ostatnim czasie nastąpiła zmiana pokoleniowa, na skutek której młodzi rodzice mogą być bardziej lub mniej narażeni na pogorszenie zdrowia psychicznego?
H.K.-J.: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Już Hipokrates pisał o występującej po porodzie depresji, więc na pewno nie jest to jedynie wytwór naszych czasów. Natomiast zmiany społeczne związane np. z nietrwałością rodziny, utratą wzorca rodzin wielopokoleniowych, zmianą ról społecznych oraz stylu życia, narażenie na zanieczyszczenia środowiska nie pozostają bez wpływu na kondycję psychiczną kobiety i jej dziecka. Zmieniliśmy się w sensie psychologicznym i biologicznym, ale na pewno też społecznym. Niewątpliwie inna jest częstotliwość występowania zaburzeń psychicznych, pytanie tylko, czy bezpośrednim powodem jest zsumowanie wszystkich tych negatywnych czynników, czy wzrost naszej świadomości i wiedzy dotyczącej zaburzeń psychicznych.
Patrząc z perspektywy czasu, istotne działania, które zmieniają wizję pomocy matce po porodzie, zawsze wiązały się z jakimiś dramatycznymi wydarzeniami, swoistymi trzęsieniami ziemi w tym zakresie. Jako przykład można podać opublikowanie w XIX wieku opowiadania znanej feministki Charlotte Perkins Gilman „Żółta tapeta”, w którym opisała swoje osobiste doświadczenia z depresją poporodową i ówczesnymi sposobami jej leczenia. Wtedy lekarze za najskuteczniejszą metodę leczenia uznawali całkowitą izolację kobiet jako odpowiedź na przyczynę depresji, którą według nich było narażenie na nadmiar bodźców. Autorka została odseparowana od dziecka i rodziny, zalecono jej rezygnację z jakichkolwiek zajęć, zamykając samotną na wiele tygodni w pustym pokoju, co niemalże doprowadziło ją do odebrania sobie życia. Ukazaniu się właśnie tego opowiadania przypisuje się zmianę nastawienia ówczesnych środowisk lekarskich do kobiecej depresji.
Kolejnym przełomem była historia kobiety – Melanie Blocker Stokes, u której po narodzinach dziecka rozwinęła się depresja. Nieskutecznie leczona, po kolejnym pobycie w szpitalu popełniła samobójstwo. Jej rodzina zabrała głos w debacie publicznej, dzięki której temat depresji poporodowej został w USA nagłośniony. Wówczas wprowadzono pierwsze zmiany legislacyjne gwarantujące wielospecjalistyczną opiekę, w tym psychiatryczną, kobietom w połogu. W 2005 roku natomiast swoje zmagania z depresją po narodzinach córki opisała modelka Brooke Shields, co również zwróciło uwagę społeczeństwa na dramat kobiet w okresie poporodowym.
Programów wsparcia, pomocy i opieki nad kobietą spodziewającą się dziecka, a także tych skierowanych do młodych mam jest coraz więcej. Najlepsze standardy opieki, jak się wydaje, oferuje Australia, ale i w Polsce od 2012 roku wprowadzono nowe standardy opieki okołoporodowej, na pewno był to krok w dobrą stronę. Od lipca 2016 roku w wybranych szpitalach realizowany jest nowatorski pilotażowy program tzw. koordynowanej opieki nad kobietą w ciąży (KOC), który budzi tak samo wiele nadziei, co i obaw zarówno w środowisku, jak i u samych matek. Jego efekty poznamy najwcześniej w lipcu 2018 roku. Wyobrażam sobie, że za jakiś czas większość porodów będzie się odbywała w domu, w asyście lekarza i położnej, rodziny. Ja ze swej strony chciałabym, żeby moja córka rodziła w domu, w przyjaznych matce i dziecku warunkach. W wielu krajach to jest już popularne rozwiązanie.
Przez dwa lata pracowałam jako psychiatra w Danii, miałam okazję obserwować inne dziedziny medycyny, także ginekologię i położnictwo. Często zdarzało się, że jeżeli ciąża przebiegała prawidłowo, na życzenie rodziny poród odbywał się w domu. Takie rozwiązanie niesie wspaniałe przeżycia – angażuje całą rodzinę, daje czas na przygotowanie się do porodu, nie ma zbędnej instrumentalizacji, dziecko natychmiast trafia w ramiona najbliższych. Od razu, co jest podkreślane w wielu badaniach, ma kontakt z mikrobiotą domową, w której będzie wzrastało, a nie ze szczepami szpitalnymi.