ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Tomasz Hryniewiecki
Szanowni Państwo,
przed nami kolejny numer pisma „Stany Nagłe po Dyplomie”, a w nim – jak zwykle – artykuły z różnych dziedzin medycyny, na czele z tematem numeru, który jest tym razem z dziedziny ortopedii. Zwykle te zagadnienia, jako bardzo specjalistyczne, pozostawiamy ortopedom, ale jestem pewny, że wiedza o urazach stawu biodrowego przyda nam się w codziennej praktyce.
Jak stwierdza autor artykułu, urazy stawu biodrowego należą do najczęstszych problemów zdrowotnych, z jakimi mierzą się ortopedzi na całym świecie. Przewiduje się, że liczba pacjentów z tej grupy będzie wzrastała. Mimo że ostateczne rozpoznanie i leczenie są ściśle domeną ortopedów, to lekarze innych specjalności coraz częściej spotykają w swojej praktyce klinicznej pacjentów z tym problemem. Wynika to ze starzenia się społeczeństw oraz znacznego wzrostu liczby urazów i złamań w obrębie stawu biodrowego u osób starszych. Jako złamania niskoenergetyczne, często dotyczące osłabionej osteoporozą kości, mogą one nie mieć klasycznego obrazu kojarzącego się ze złamaniem, czyli wywiadu upadku lub urazu, nasilonego bólu i znacznego ograniczenia ruchomości w stawie biodrowym. Autor artykułu wskazuje, że niektóre rodzaje złamań mogą mieć „skryty charakter”. Dlatego lekarze wielu specjalności, szczególnie specjaliści chorób wewnętrznych, geriatrii, medycyny rodzinnej czy ratunkowej, powinni znać wszelkie objawy uszkodzenia stawu biodrowego, aby sprawnie ustalić wstępne rozpoznanie i skierować pacjenta do specjalisty. Jest to tym ważniejsze, że – jak przypomniano w artykule – istnieje związek między szybkością zastosowanego leczenia a jego wynikami i występowaniem powikłań. Na uwagę zasługuje fakt, że podstawowe, a najczęściej wystarczające narzędzie diagnostyczne – klasyczne badanie rentgenowskie, które pozwala postawić diagnozę lub przynajmniej wysunąć odpowiednie podejrzenie – jest szeroko dostępne i tanie.
Zwracam uwagę na jeszcze jedno istotne przesłanie wynikające z omawianego artykułu: w większości z opisywanych przypadków drugim co do ważności elementem terapii (po leczeniu operacyjnym) była rehabilitacja pacjenta, która powinna być zastosowana w krótkim czasie po leczeniu zabiegowym oraz odpowiednio dostosowana do charakterystyki chorego i przeprowadzonego leczenia. Dostępność tego rodzaju postępowania, z różnych przyczyn, wydaje się nadal niedostateczna, zarówno w warunkach szpitalnych, jak i ambulatoryjnych. Autor podkreślił, że nie tylko odpowiednia rehabilitacja ma kluczowe znaczenie w odzyskiwaniu sprawności przez pacjentów, ale równie ważne jest szybkie jej zastosowanie. Dopiero połączenie właściwego leczenia operacyjnego i rehabilitacji daje szansę pacjentowi na pełny powrót do sprawności sprzed zachorowania. Niepełnosprawność wynikająca z niepowodzenia tego procesu dodatkowo obciąża chorego, jego rodzinę i system ochrony zdrowia.
Na koniec, jako kardiolog, nie mogę nie przypomnieć o konieczności zastosowania właściwej profilaktyki żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej, która – choć wykracza poza zakres artykułu – jest zawsze kluczowa dla powodzenia całego naszego postępowania.
Życzę miłej lektury i spokojnych, zdrowych wakacji!