A.G.:
Po pierwsze, ważne jest, czy pracuję ciężko, bo chcę, czy dlatego, że muszę. W pierwszym przypadku praca, nawet ciężka, jest własnym wyborem, a nawet nagrodą. Zupełnie inne nastawienie do tej samej pracy będzie miała osoba, która pracuje dużo, bo „musi”, np. zarobić na kolejny wydatek. Będzie miała poczucie, że jest ofiarą.

Znaczenie ma także indywidualna odporność psychiczna, taka hardość mentalna. Osoba, która dobrze radzi sobie z emocjami i nawet w sytuacjach niewygodnych umie nimi zarządzać, będzie miała większą odporność. Może ona pracować długo, jeśli lubi, i nie będzie miała problemu z wypaleniem zawodowym, ale będzie po prostu zmęczona.

Ale gdy ktoś pracuje po nocach, bo kompensuje sobie w ten sposób brak życia osobistego, to prędzej czy później syndrom wypalenia zawodowego może go dopaść. Bo tak naprawdę chciałby mieć więcej czasu dla siebie, ale odczuwa lęk przed samotnością.

Więc choć stomatolodzy świetnie sobie radzą finansowo, mają piękne kliniki, samochody i superwakacje, nie zawsze daje im to szczęście. Nie zawsze też potrafią wypoczywać, cieszyć się. Niektórzy cały czas się stresują i myślą o pracy.

Sukces to indywidualna sprawa, bo każdy ma zupełnie inne priorytety i inną odporność.


MTS: Lekarze, którzy poświęcili się pracy dającej im wiele satysfakcji, mogą wpaść w pułapkę własnej ambicji lub zewnętrznej presji, kiedy pojawią się komplikacje zdrowotne i rodzinne. To także może być przyczyną wypalenia?


A.G.:
Czynnikiem, który obniża stres, jest wewnętrzne przekonanie, że sami mamy wpływ na swoje życie i na otoczenie. W psychologii nazywamy to poczuciem kontroli własnej. Jeżeli coś nam się udaje, to wiemy, że zawdzięczamy to własnej ambicji i pracy, a jeśli ponosimy porażkę – uważamy, że coś zrobiliśmy nie tak.

Ale uwaga, możemy ulegać iluzji, że wszystko od nas zależy, a w rzeczywistości być uzależnionym od akceptacji innych i robić wszystko po to, aby inni nas lubili i akceptowali. Wtedy mamy do czynienia z zewnętrznym poczuciem kontroli. Przykład? Powiedzmy, że w naszym interesie jest, aby wcześniej zamykać gabinet. Okazuje się, że nie jesteśmy w stanie podjąć takiej decyzji, bo ciągle chcemy być niezawodnym numerem jeden. Badania wskazują, że wypalenie zawodowe w mniejszym stopniu dotyka stomatologów, którzy mają pasje niezwiązane z wykonywanym zawodem, pozytywne relacje w rodzinie i grupę znajomych, niż osoby, które żyją wyłącznie pracą.


MTS: Jak z wypaleniem radzą sobie osoby w różnym wieku?


A.G.:
Pokolenie, które założyło gabinety jeszcze przed transformacją ustrojową, zachłysnęło się możliwościami, jakie wtedy się otworzyły, i z rozpędu trudno jest im wyhamować i pracować mniej. Także 30- i 40-latkowie nastawieni są na zarabianie i potrafią dużo pracować. Natomiast stomatolodzy, którzy niedawno skończyli studia, niekoniecznie. Z jednej strony mają więcej możliwości, a z drugiej – zdecydowanie gorzej radzą sobie ze stresem wskutek braku autentycznych relacji interpersonalnych.

Syndrom wypalenia dopada ich bardzo szybko, często już po trzech latach pracy. W przypadku tych najmłodszych wiąże się to często z niespełnieniem wyobrażeń, jakie mieli o swojej pracy. Nagle okazuje się, że pracują w specjalistycznym gabinecie, do którego przychodzą pacjenci o bardzo wysokich oczekiwaniach, trudni i roszczeniowi: dyrektorzy z korporacji, prawnicy. Wymagają rzeczy niemożliwych, wywierają presję. Rozczarowują także publiczne przychodnie, gdzie pacjentów jest bardzo dużo, a czasu i pieniędzy mało. Część przyczyn, które doprowadzają do syndromu wypalenia, ma jednak źródło we własnej emocjonalności, w problemach ze sobą, z czego stomatolodzy nie zdają sobie zazwyczaj sprawy. Bardzo często dopiero w trakcie psychoterapii uświadamiają sobie, że różne zdarzenia z życia, toksyczne relacje, nawet te bardzo wczesne, mają wpływ na to, jak funkcjonują w życiu zawodowym i jak radzą sobie ze stresem.


MTS: Można wymienić charakterystyczne przykłady?


A.G.:
Czasem stomatolodzy kontynuują zawód rodziców. Jeśli trafili na stomatologię tylko dlatego, że tak chcieli rodzice, to całe życie zawodowe spełniają ich oczekiwania, a nie swoje. Szybciej wyczerpują się emocjonalnie.

Inny przykład to stomatolodzy wywodzący się z rodzin, które nie miały medycznych tradycji, a zdobycie zawodu dentysty było próbą wyrwania się z macierzystego środowiska, czasem opresyjnego, i udowodnienia swojej wartości. Takie osoby stawiają sobie często wysoko poprzeczkę i wiecznie rywalizują – z samym sobą, z otoczeniem. Nie pozwalają sobie na słabość. Często dotyczy to kobiet, które nie odpuszczają sobie na żadnym polu i w końcu nie wytrzymują obciążenia. U mężczyzn z kolei ambicja przejawia się w rywalizacji i braku wglądu w siebie.


MTS: Czy z wypaleniem lepiej radzą sobie stomatolodzy będący w związku z drugim stomatologiem?


A.G.:
Bycie w związku jest korzystne, bo zapewnia równowagę między pracą zawodową a życiem osobistym. Robiliśmy badania i okazało się, że w małżeństwach lekarzy współmałżonkowie są dla siebie bardziej wyrozumiali. Mogą porozmawiać o wątpliwościach, taki kontakt intelektualny pomaga. Ale z drugiej strony, jeżeli całe życie kręci się wokół pracy, to nie sprzyja radzeniu sobie ze stresem. Więc to indywidualna sprawa.

Znam małżeństwo stomatologów wspólnie pracujących, w którym jedną osobę dotknęło wypalenie, wręcz depresja, i długo to ukrywała, obawiając się odrzucenia. Bała się iść do pracy, więc udawała, że zostaje w domu, bo źle się czuje. Druga osoba nie dostrzegała problemu albo go bagatelizowała. Rodzina jest najważniejsza, ale warto porozmawiać z kimś spoza jej kręgu i odreagować skumulowane napięcia. Na pewno warto otaczać się pozytywnymi ludźmi spoza pracy, aby oczyścić umysł. Wiele mówi się ostatnio o neuropsychologii interpersonalnej, która zwraca uwagę na narastający problem osamotnienia w społeczeństwach zachodnich. Coraz więcej ludzi deklaruje, że są bardzo samotni, nie mają nikogo, z kim mogliby zwyczajnie porozmawiać. Nie mamy realnych, namacalnych związków, zastąpiły je kontakty wirtualne.


MTS: Jakie znaczenie dla zagrożenia wypaleniem ma to, czy pracujemy we własnym gabinecie, czy w większym, sieciowym?


A.G.:
Dentyści przeważnie deklarują, że więcej satysfakcji daje własny gabinet, nawet jeśli jest mały, ponieważ umożliwia samodzielne decydowanie. Ale ceną za to jest głód kontaktu z innymi lekarzami. To właśnie dlatego widzimy, że stomatolodzy stanowią najliczniejszą grupę na szkoleniach psychologicznych czy terapeutycznych. Natomiast jeśli chodzi o pracę w gabinetach sieciowych, to jest grupa osób, które z kolei bardzo dobrze funkcjonują, kiedy wszystko jest odgórnie zorganizowane.


MTS: Osobom wypalonym trenerzy doradzają całkowitą zmianę branży, ponieważ sama zmiana miejsca pracy pomaga jedynie na chwilę. Ale dla dentystów, którzy na zdobycie zawodu poświęcili wiele lat życia, nie jest to dobra rada. Czy istnieją inne skuteczne sposoby na wypalenie?

Do góry