Profesjonalizm lekarski
Ocaleni czy straceni, czyli o losie pacjentów słów kilka
mgr Rafał Osiński
Fanaberie, muchy w nosie… a może najnormalniejsze potrzeby? Sytuacje medyczne niosą nie tylko wyzwania, jak prawidłowo postawić diagnozę i jakie zaproponować leczenie, ale również – jakie warunki zapewnić pacjentowi, aby ochrona zdrowia miała ludzką twarz.
CELE ARTYKUŁU
Po przeczytaniu artykułu Czytelnik powinien:
• dostrzec najczęstsze przejawy niedostatecznego zaspokajania potrzeb pacjentów
• dostrzec możliwe (i zwykle proste do wdrożenia) sposoby skompensowania potrzeb pacjentów w sytuacji choroby i procesie leczenia
Profilaktyka rozmaitych schorzeń nie będzie możliwa bez spełnienia dwóch warunków: stałego – nie tylko akcyjnego – finansowania jej ze źródeł publicznych, jak i prywatnych (udział przemysłu farmaceutycznego wydaje się nieodzowny) oraz drugiego – zmiany nastawienia społecznego do wizji ewentualnej konieczności leczenia, gdyby diagnostyka przyniosła niepokojące wieści.
Wczesne wykrycie objawów ciężkiej choroby zwiększa szansę na jej wyleczenie – to oczywistość. Oczywistością jest też, że automatycznie prowadzi pacjenta w struktury systemu, w jakim poziom zaspokojenia potrzeb przeciętnego człowieka wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Hierarchia potrzeb człowieka według Abrahama Maslowa opisuje potrzeby ludzkie w dwóch grupach: potrzeb podstawowych i wyższego rzędu. Wchodząc w rolę pacjenta, człowiek nieuchronnie musi pogodzić się z redukcją ich zaspokojenia. Gdy bliżej się przyjrzeć, okazuje się, że system ochrony zdrowia interesuje się w największym stopniu najniższym poziomem – poziomem biologicznego funkcjonowania człowieka – i większość działań systemu jest nastawiona na skompensowanie braków w tym wymiarze poprzez nakierowanie wyłącznie na wyleczenie konkretnej choroby, z jaką zgłosił się pacjent, niestety niejednokrotnie nie licząc się z równoczesnymi szkodami w innych wymiarach ludzkiego funkcjonowania. Zresztą już zapewnienie czystości w sensie codziennej toalety, okresowej zmiany pościeli itp., czyli czynności dokonywanych rutynowo, może pozostawić niedosyt, jeśli w jej trakcie brakowałoby poszanowania dla osobistych przyzwyczajeń pacjenta (na przykład są ludzie, którzy dla poszczególnych partii ciała używają co najmniej dwóch oddzielnych ręczników i to najprostszy przykład, jaki w oczach niejednej pielęgniarki lub salowej stygmatyzowałby chorego jako dziwaka).
Pełne goryczy bywają zwłaszcza zwierzenia rodzin osób w podeszłym wieku, które oprócz znacznego stopnia niedołężności, dodatkowo cierpią wskutek schorzeń jeszcze bardziej ograniczających ich samodzielność; są jeszcze oddziały, gdzie takie osoby ni...