Edytorial

Edytorial

prof. dr hab. med. Piotr Zaborowski1

prof. dr hab. med. Liliana Majkowska2

prof. dr hab. Tomasz Pasierski3

dr hab. med. Jacek J. Rożniecki4

prof. dr hab. med. Wojciech Zgliczyński5

1Klinika Chorób Odzwierzęcych i Tropikalnych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
2Klinika Diabetologii i Chorób Wewnętrznych PAM, Szczecn
3 Zakład Humanistycznych Podstaw Medycyny WUM, Warszawa
4 Katedra i Klinika Neurologii UM, Łódź
5 Kierownik Kliniki Endokrynologii CMKP, Warszawa

Sympozjum: choroby infekcyjne
Small zaborowski008 opt

prof. dr hab. med. Piotr Zaborowski

Wo­kół cho­rób in­fek­cyj­nych, na­zy­wa­nych naj­czę­ściej „za­kaź­ny­mi”, ist­nie­je wie­le nie­po­ro­zu­mień. Pod­sta­wo­we nie­po­ro­zu­mie­nie to trak­to­wa­nie ich ja­ko spe­cjal­no­ści me­dycz­nej, w któ­rej za­sad­ni­czym ele­men­tem jest ko­niecz­ność izo­la­cji cho­re­go z po­wo­du moż­li­we­go roz­prze­strze­nia­nia czyn­ni­ka za­kaź­ne­go. Ta­kie tra­dy­cyj­ne po­dej­ście do te­go za­gad­nie­nia po­wo­du­je, że pa­ra­dok­sal­nie na od­dzia­łach i w kli­ni­kach za­kaź­nych mniej jest cho­rych „za­kaź­nych” niż na od­dzia­łach cho­rób we­wnętrz­nych, w kli­ni­kach pul­mo­no­lo­gicz­nych, ga­stro­en­te­ro­lo­gicz­nych, on­ko­lo­gicz­nych i he­ma­to­lo­gicz­nych, pro­wa­dzą­cych cho­rych po prze­szcze­pach na­rzą­dów, czy na od­dzia­łach ge­ria­trycz­nych al­bo wresz­cie w do­mach opie­ki spo­łecz­nej i ho­spi­cjach. Pod­sta­wo­we re­żi­my sa­ni­tar­ne i prze­ciw­e­pi­de­micz­ne nie za­le­żą od ro­dza­ju szpi­ta­la i spe­cjal­no­ści od­dzia­łu. Są iden­tycz­ne co do za­sad, a róż­nią się tyl­ko w za­leż­no­ści od ro­dza­ju cho­ro­by i sta­nu sa­me­go cho­re­go. W szpi­ta­lu cho­ry z in­fek­cją mo­że być groź­ny dla oto­cze­nia (per­so­nel, in­ni cho­rzy), ale tak­że to oto­cze­nie szpi­tal­ne mo­że sta­no­wić za­gro­że­nie dla cho­re­go, np. ta­kie­go, u któ­re­go od­por­ność jest ob­ni­żo­na z po­wo­du za­awan­so­wa­ne­go wie­ku. Po­za tym cho­ry z in­fek­cją nie za­wsze jest „za­kaź­ny”. Stan­dar­do­wo cho­rzy na ma­la­rię i bo­re­lio­zę są tak sa­mo nie­za­kaź­ni dla oto­cze­nia, jak oso­by z in­fek­cyj­nym za­pa­le­niem wsier­dzia.

Przed­sta­wio­ny Pań­stwu w „Sym­po­zjum” cykl czte­rech ar­ty­ku­łów do­ty­czą­cych róż­nych ro­dza­jów za­ka­żeń jest bar­dzo in­te­re­su­ją­cy z dwóch po­wo­dów. Pierw­szy – to ich zna­cze­nie dla co­dzien­nej prak­ty­ki le­kar­skiej i kli­nicz­nej. Dru­gi – to moc­ne osa­dze­nie tych ar­ty­ku­łów w re­aliach ko­or­dy­no­wa­nej opie­ki zdro­wot­nej, któ­rą rzą­dzą pie­niądz, upraw­nie­nia, kon­trak­ty i li­mi­ty.

Ar­ty­kuł F. Glyn­na i J.E. Fen­to­na do­ty­czy sto­sun­ko­wo rzad­kiej cho­ro­by, ja­ką jest ostre za­pa­le­nie na­gło­śni. Ar­ty­kuł i to­wa­rzy­szą­cy mu ko­men­tarz prof. Da­riu­sza Jur­kie­wi­cza zwra­ca­ją uwa­gę za­rów­no na zna­cze­nie szcze­pień ochron­nych, jak i ob­raz kli­nicz­ny, w któ­rym gwał­tow­ne po­ja­wie­nie się i du­ża dy­na­mi­ka na­ra­sta­nia ob­ja­wów są istot­ny­mi czyn­ni­ka­mi prze­wi­dy­wa­nia cięż­kie­go prze­bie­gu cho­ro­by z ko­niecz­no­ścią udraż­nia­nia dróg od­de­cho­wych w wa­run­kach od­dzia­łu in­ten­syw­nej te­ra­pii.

Dru­gi z ar­ty­ku­łów E. Abru­ty­na, C.H. Ca­bel­la i wsp. do­ty­czy za­cho­waw­cze­go le­cze­nia in­fek­cyj­ne­go za­pa­le­nia wsier­dzia (IZW). Sta­no­wi świet­ny przy­kład te­go, w ja­ki spo­sób po­stęp me­dy­cy­ny in­ter­wen­cyj­nej z wsz­cze­pia­niem sztucz­nych za­sta­wek ser­ca, pro­tez, ukła­dów sty­mu­lu­ją­cych lub de­fi­bry­la­to­rów zmie­nił jej ob­li­cze, ale pa­ra­dok­sal­nie nie wpły­nął na czę­stość wy­stę­po­wa­nia tej pa­to­lo­gii. Po­za lek­tu­rą sa­me­go ar­ty­ku­łu war­to za­po­znać się z ko­men­ta­rzem doc. To­ma­sza Hry­nie­wiec­kie­go, któ­ry za­wie­ra cen­ne od­nie­sie­nia do wła­snych do­świad­czeń, w tym le­cze­nia IZW wy­wo­ła­ne­go przez bak­te­rie Gram­-ujem­ne i grzy­by, oraz przy­pad­ków z ja­ło­wy­mi po­sie­wa­mi krwi.

Ko­lej­ny ar­ty­kuł F.M. Abra­ha­mia­na i E.W. Sny­de­ra do­ty­czy na­stępstw po­zasz­pi­tal­ne­go za­ka­że­nia me­ty­cy­li­no­opor­nym gron­kow­cem zło­ci­stym (CA­-MRSA). Ro­śnie licz­ba rop­nych za­ka­żeń skó­ry i tka­nek mięk­kich wy­wo­ła­nych przez CA­-MRSA u zdro­wych dzie­ci, żoł­nie­rzy i spor­tow­ców, a jed­ną z waż­nych przy­czyn te­go sta­nu mo­gą być za­nie­dba­nia hi­gie­nicz­ne. Po lek­tu­rze te­go ar­ty­ku­łu wy­bór mię­dzy sto­so­wa­niem an­ty­bio­ty­ko­te­ra­pii tych sta­nów a pró­ba­mi za­po­bie­ga­nia skut­kom za­ka­że­nia, obej­mu­ją­cy­mi prze­strze­ga­nie re­żi­mów hi­gie­nicz­nych i pró­by miej­sco­wej de­ko­lo­ni­za­cji bak­te­rii, bę­dzie oczy­wi­sty.

Ostat­ni z pre­zen­to­wa­nych w sym­po­zjum ar­ty­ku­łów J. John­sto­ne, S.R. Ma­jum­da­ra i T.J. Mar­rie o przy­dat­no­ści kli­nicz­nej skal pro­gno­stycz­nych w oce­nie cięż­ko­ści za­pa­le­nia płuc czyn­ni­ki in­fek­cyj­ne, po­wo­du­ją­ce tę pa­to­lo­gię, ma je­dy­nie w tle. Je­go isto­tą jest oce­na sto­sun­ko­wo pro­stych me­tod de­cy­zyj­nych po­zwa­la­ją­cych usta­lić, czy cho­re­go z po­zasz­pi­tal­nym za­pa­le­niem płuc na­le­ży le­czyć w szpi­ta­lu, czy w do­mu. Za­po­zna­nie się ze ska­la­mi Cięż­ko­ści Za­pa­le­nia Płuc (PSI), CURB­-65, czy PSI/PORT i sto­so­wa­nie ich w co­dzien­nej prak­ty­ce po uwzględ­nie­niu uwag z ko­men­ta­rza prof. Je­rze­go Ko­ziel­skie­go po­zwo­li każ­de­mu prak­ty­ku­ją­ce­mu le­ka­rzo­wi na znacz­nie lep­szą oce­nę pro­gno­stycz­ną ta­kich pa­cjen­tów.

Pod­su­mo­wu­jąc, war­to po­świę­cić czas na lek­tu­rę te­go „Sym­po­zjum” i na chwi­lę re­flek­sji nad tym, że każ­de dzia­ła­nie mu­si po­prze­dzać do­kład­na ana­li­za sy­tu­acji, by­śmy póź­niej nie mu­sie­li się za­sta­na­wiać, gdzie po­peł­ni­li­śmy błąd.

Small majkowska01s121208 opt

prof. dr hab. med. Liliana Majkowska

Zapraszam do lektury SYMPOZJUM na str. 24

Program edukacyjny: diabetologia

Hi­per­gli­ke­mia po­po­sił­ko­wa w istot­ny spo­sób wpły­wa nie tyl­ko na od­se­tek he­mo­glo­bi­ny gli­ko­wa­nej (HbA1c), ale tak­że na ry­zy­ko roz­wo­ju po­wi­kłań na­czy­nio­wych cu­krzy­cy. We­dług ak­tu­al­nie obo­wią­zu­ją­cych stan­dar­dów opie­ki dia­be­to­lo­gicz­nej, obej­mu­ją­cych rów­nież za­le­ce­nia In­ter­na­tio­nal Dia­be­tes Fe­de­ra­tion (IDF) na rok 2008, ozna­cza­nie gli­ke­mii po­po­sił­ko­wych po­win­no być ru­ty­no­wym spo­so­bem mo­ni­to­ro­wa­nia wy­rów­na­nia cu­krzy­cy, po­dob­nie jak po­mia­ry gli­ke­mii na czczo i ozna­cza­nie HbA1c. Zgod­nie z tym, co przed­sta­wio­no w ar­ty­ku­le, jest to szcze­gól­nie istot­ne u osób z HbA1c<7,0-9,0%, u któ­rych chce­my uzy­skać lep­sze wy­rów­na­nie. Au­to­rzy bar­dzo słusz­nie pod­kre­śli­li prak­tycz­ny aspekt po­mia­rów gli­ke­mii po­po­sił­ko­wych, zwra­ca­jąc uwa­gę na to, że czę­stość ich wy­ko­ny­wa­nia po­win­na za­le­żeć od ty­pu cu­krzy­cy i spo­so­bu pro­wa­dzo­ne­go le­cze­nia. Tak wy­ko­ny­wa­ne po­mia­ry po­win­ny słu­żyć we­ry­fi­ka­cji de­cy­zji te­ra­peu­tycz­nych, za­rów­no do­ty­czą­cych die­ty, jak i le­cze­nia far­ma­ko­lo­gicz­ne­go.

Small pasierski 003 opt

prof. dr hab. Tomasz Pasierski


Zapraszam do lektury artykułu ZNACZENIE HIPERGLIKEMII POPOSIŁKOWEJ I NAJSKUTECZNIEJSZE METODY JEJ WYRÓWNANIA na str. 64

Być lekarzem

Wie­dza le­kar­ska nie tyl­ko umoż­li­wia nam le­cze­nie pa­cjen­tów, ale wzbo­ga­ca rów­nież na­szą zdol­ność ob­ser­wa­cji i oce­ny rze­czy­wi­sto­ści. Dzię­ki te­mu nie­jed­no­krot­nie mo­że­my za­ska­ki­wać na­sze oto­cze­nie, np. roz­po­zna­jąc nad­czyn­ność tar­czy­cy u uczest­nicz­ki oglą­da­ne­go wła­śnie pro­gra­mu te­le­wi­zyj­ne­go. Na­sza le­kar­ska spo­strze­gaw­czość do­cho­dzi do gło­su rów­nież wte­dy, gdy ob­ser­wu­je­my nie­ty­po­we, wy­kra­cza­ją­ce po­za nor­my za­cho­wa­nie. To, co la­icy zin­ter­pre­tu­ją ja­ko oso­bli­wość cha­rak­te­ru, dla le­ka­rza mo­że być ozna­ką za­bu­rzeń psy­chicz­nych, któ­re – jak wska­zu­je co­raz wię­cej fak­tów – mo­gą wy­ni­kać z nie­pra­wi­dło­wo­ści w funk­cjo­no­wa­niu mó­zgu, do­ty­czą­cych np. neu­ro­prze­kaź­ni­ków. Da­vid Owen, au­tor przed­sta­wia­ne­go w bie­żą­cym nu­me­rze „Me­dy­cy­ny po Dy­plo­mie” ar­ty­ku­łu, opi­su­je syn­drom bu­ty zna­ny od cza­sów sta­ro­żyt­nych pod na­zwą hy­bris. Cha­rak­te­ry­stycz­ne ce­chy te­go syn­dro­mu roz­po­znał on u czte­rech po­li­ty­ków an­glo­sa­skich, spra­wu­ją­cych urzę­dy w XX i XXI wie­ku. Być mo­że na­si czy­tel­ni­cy z nie­kła­ma­ną sa­tys­fak­cją bę­dą mo­gli po­sta­wić ta­kie roz­po­zna­nie rów­nież u wie­lu ak­to­rów pol­skiej współ­cze­snej sce­ny po­li­tycz­nej. Nie zmniej­szy to wpraw­dzie fru­stra­cji, ja­ką wy­wo­łu­je w nas rze­czy­wi­stość po­li­tycz­na, a szcze­gól­nie spo­sób, w ja­ki od 15 lat pod­cho­dzi się do pro­ble­mów opie­ki zdro­wot­nej, ale prze­cież śmiech to zdro­wie.


Zapraszam do lektury artykułu HYBRIS – SYNDROM BUTY na str. 99

Small img 1820a opt

dr hab. med. Jacek J. Rożniecki


Zgła­sza­ne przez pa­cjen­tów za­wro­ty gło­wy wy­da­ją się nie­mal rów­nie czę­ste jak bó­le gło­wy. O ile jed­nak bó­le, zwłasz­cza ty­pu mi­gre­no­we­go, czę­ściej wy­stę­pu­ją w po­pu­la­cji w wie­ku śred­nim czy mło­dym, o ty­le na za­wro­ty skar­żą się głów­nie oso­by star­sze, a cza­sem w wie­ku śred­nim. Mło­dzi lu­dzie z ta­kim pro­ble­mem zgła­sza­ją się do le­ka­rza sto­sun­ko­wo rzad­ko, tak jak i w ogó­le rzad­ko ma­ją pro­ble­my zdro­wot­ne wy­ma­ga­ją­ce kon­sul­ta­cji le­kar­skiej.

Le­ka­rze pierw­sze­go kon­tak­tu czę­sto sta­ją wo­bec pro­ble­mu za­wro­tów gło­wy, a coś, co jest czę­ste i po­spo­li­te, a na do­da­tek su­biek­tyw­ne – zwy­kle prę­dzej czy póź­niej – wpro­wa­dza ru­ty­nę za­rów­no w po­dej­ściu dia­gno­stycz­nym, jak i te­ra­peu­tycz­nym ani nie mo­ty­wu­je le­ka­rza do dal­szej edu­ka­cji w tym za­kre­sie. Od cza­su do cza­su jed­nak za­wro­ty gło­wy oka­zu­ją się istot­nym pro­ble­mem zdro­wot­nym. Nie­któ­re ich przy­czy­ny, np. udar pnia mó­zgu lub móżdż­ku czy guz ką­ta mo­sto­wo­-móżdż­ko­we­go, mo­gą mieć bar­dzo po­waż­ne kon­se­kwen­cje. Waż­ne jest za­tem, aby le­karz pod­sta­wo­wej opie­ki zdro­wot­nej, a tak­że kon­sul­tu­ją­cy pa­cjen­ta neu­ro­log lub la­ryn­go­log, umie­li od­róż­nić „groź­ne” za­wro­ty gło­wy od „nie­groź­nych”. Naj­czę­ściej po­moc­ne są w tym ba­da­nia do­dat­ko­we, zwłasz­cza neu­ro­obra­zo­we, a tak­że na­czy­nio­we czy elek­tro­fi­zjo­lo­gicz­ne. Nie­mniej jed­nak – na­wet ma­jąc do dys­po­zy­cji ta­kie tech­ni­ki, jak TK, MRI, USG dop­ple­row­skie czy ENG (elek­tro­ny­stag­mo­gra­fia) – nie moż­na ich nad­uży­wać, bo są zwią­za­ne z kosz­ta­mi, ab­sor­bu­ją czas per­so­ne­lu me­dycz­ne­go oraz czas i si­ły nie naj­le­piej czu­ją­ce­go się pa­cjen­ta, a mo­gą być zbęd­ne.

Do góry